Żywienie koni budzi wśród koniarzy ciągle wiele wątpliwości. Nic dziwnego, gdyż zwierzęta te są wyjątkowo wrażliwe na błędy w tej materii. Choć intencje właścicieli koni są dobre i chcą oni dla swoich zwierząt jak najlepiej, to niekiedy zdarza się, że popełniają błędy. A te mogą przynieść skutek całkowicie odwrotny do zamierzonego i zamiast poprawić kondycję i samopoczucie konia, ściągają na niego problemy zdrowotne. Przyjrzyjmy się zatem kilku ważniejszym błędom popełnianym w żywieniu koni.
|
|
Zbyt mała ilość paszy objętościowej
Jednym z głównych problemów żywieniowych współczesnych koni udomowionych jest niedostateczna ilość paszy objętościowej. Jest to jednocześnie przyczyna problemów zdrowotnych jak i behawioralnych. Koń w warunkach naturalnych większość doby poświęca na pobieranie paszy. Wynika to z faktu posiadania żołądka stosunkowo niewielkiego względem swojej masy ciała. Jest to przystosowanie do stałej gotowości, do szybkiego biegu w razie konieczności ucieczki przed drapieżnikiem. Żołądek ten jest więc wypełniany przez długi czas małymi porcjami pokarmu. Jego budowa anatomiczna również jest specyficzna. Jego część stanowi bowiem tak zwany worek ślepy, pozbawiony gruczołów produkujących śluz ochronny dla błony śluzowej przed żrącym działaniem soku żołądkowego zawierającego kwas solny. Jeśli w środku nie ma pokarmu, kwas ten uszkadza więc ściany tego narządu. W obrębie dna żołądka, czyli drugiej jego części, niedostatek pokarmu, pomimo obecnego tam śluzu ochronnego, również sprzyja powstawaniu owrzodzeń, szczególnie, jeśli współistnieją również inne czynniki ryzyka takie jak między innymi przedłużające się stosowanie niesterydowych leków przeciwzapalnych używanych na przykład w terapii przewlekłych schorzeń ortopedycznych. Wpływają one bowiem hamująco na wytwarzanie wspomnianego śluzu ochronnego. Generalnie zawsze pusty żołądek będzie sprzyjał rozwojowi owrzodzeń jego ścian, gdyż kwas solny będzie trawił ścianę żołądka zamiast przyjętego pokarmu. Pusty żołądek w połączeniu z wysiłkiem fizycznym o charakterze szybkiego ruchu będzie również stwarzał zagrożenie rozwoju owrzodzeń. Podczas biegu ściany żołądka się kurczą, co powoduje przemieszczanie się soku żołądkowego do niechronionych obszarów błony śluzowej. Dlatego też tak ważne jest, by koń na trening nie wychodził z pustym żołądkiem. Pamiętajmy jednak, że odnosi się to do pilnowania, by koń przyjmował przed pracą paszę objętościową, a nie treściwą. W przypadku tej drugiej obowiązuje konieczność zapewnienia co najmniej godzinnej przerwy od zakończenia jedzenia do początku treningu, a przy wysiłku na miarę wyczynu nawet dłużej. Pamiętajmy, że właściwie wypełniony paszą objętościową przewód pokarmowy, to również warunek prawidłowej pracy jelit. Potrzebują one tego między innymi dla zapewnienia właściwej perystaltyki, a więc przesuwania treści pokarmowej do kolejnych części jelit.
Nie mniej ważną kwestię stanowi fakt, że pobieranie pokarmu przez większą część doby, stanowi naturalny wzór zachowania koniowatych. Jest to więc jedna z ich podstawowych potrzeb. Niezaspokojona prowadzi do zaburzenia równowagi psychofizycznej organizmu na trzy sposoby. Pierwszy – przez permanentną nudę. Drugi – przez frustrację powodowaną niemożnością zaspokojenia potrzeby pobierania pokarmu. Trzeci – przez permanentny dyskomfort powodowany dolegliwościami ze strony układu pokarmowego. Brak równowagi psychofizycznej objawiać może się między innymi nerwowością i trudnościami w koncentracji.
Pamiętajmy jednak, że pasza objętościowa to nie pasza, która ma tylko dużą objętość, ale ta, która do tego jest jeszcze przez długi czas spożywana. Dlatego też wysłodki buraczane nie mogą w żadnym razie zastąpić dobrej jakości siana. Ich dodawanie do paszy treściwej po to by zwiększyć jej objętość jest również nieporozumieniem. Bo zostaną przyjęte w dużej objętości i szybko, gdyż nie wymagają długotrwałego żucia, a to sprzyja przeładowaniu żołądka.
Słoma oprócz tego, że pełni rolę ściółki, zalicza się również do pasz objętościowych suchych, stanowiąc dobre uzupełnienie diety konia. Jest to szczególnie istotne jeśli nie ma on stałego dostępu do pastwiska lub siana.
Nadmierna podaż pasz zawierających duże ilości węglowodanów niestrukturalnych
Zbyt duża ilość paszy treściwej w diecie, w odniesieniu do pokarmów zawierających w dużej ilości węglowodany niestrukturalne wiąże się z ryzykiem wystąpienia ochwatu oraz zaburzeń metabolicznych – insulinooporności oraz końskiego syndromu metabolicznego (EMS). W węglowodany niestrukturalne bogate są przede wszystkim zboża oraz młoda trawa, a także trawa z łąk objętych suszą i łąk przemarzniętych. Rozwój ochwatu może mieć różny mechanizm. Z żywieniowego punktu widzenia szczególnie istotne są dwa. Pierwszy z nich dotyczy nawet jednorazowego przyjęcia węglowodanów niestrukturalnych w dużej dawce, co powoduje ich szybkie trawienie przez bakterie kwasu mlekowego, które zakwaszają środowisko przewodu pokarmowego i powodują tym obumieranie bytujących tam innych drobnoustrojów. Wydzielane są wtedy z nich substancje wazoaktywne, czyli wpływające na zdolność kurczenia się i rozkurczania mięśni gładkich naczyń krwionośnych. Związki te przenikają z jelit do krwi i wraz z nią trafiają do bardzo gęsto i delikatnie utkanej sieci naczyń krwionośnych tworzywa kopytowego. Powodują ich skurcz co upośledza przepływ krwi i prowadzi do miejscowego niedokrwienia, czego skutkiem jest rozwój aseptycznego (bez udziału bakterii) rozsianego stanu zapalnego i kaskada zmian prowadzących do rotacji kości kopytowej wskutek utraty jej połączenia z tworzywem kopytowym. Kość ta opuszcza się w kierunku podeszwy kopyta, w skrajnych przypadkach nawet ją przebijając. Drugi mechanizm powstawania ochwatu związanego z żywieniem, ale również z przemianami metabolicznymi to rozwój insulinooporności na tle karmienia zbyt dużą ilością pasz bogatych w węglowodany niestrukturalne. Pasze te powodują wzrost poziomu glukozy we krwi do wysokiego poziomu, a to prowokuje trzustkę do produkcji insuliny. Ta ostatnia jest hormonem umożliwiającym tkankom wykorzystanie glukozy jako źródła energii. Na powierzchni komórek ciała znajdują się receptory dla insuliny. Jeśli we krwi poziom cukru często idzie znacznie do góry, a wraz z nim również poziom insuliny, to wspomniane receptory przestają być na nią wrażliwe. W związku z tym glukoza nie może zostać wykorzystana przez tkanki i krąży wraz z insuliną we krwi, uszkadzając poszczególne tkanki, w tym przede wszystkim komórki skóry właściwej, której wytworem jest tworzywo kopytowe, jak i naczynia krwionośne. Wszystko to predysponuje do rozwoju ochwatu. Ten mechanizm jest częściej spotykany u koni posiadających tak zwany „gen oszczędności”, powodujący pozyskiwanie z pokarmu znacznych ilości glukozy, co pozwalało przetrwać w warunkach naturalnych nawet na ubogim pożywieniu. Do tej grupy zaliczamy przede wszystkim konie ze skłonnością do szybkiego tycia, a więc hucuły, koniki polskie, kuce, haflingery i inne.
Nadużywanie w żywieniu koni pasz zawierających duże ilości węglowodanów niestrukturalnych niezmiennie stanowi jeden z najczęściej popełnianych błędów żywieniowych.
Duża ilość węglowodanów niestrukturalnych wiąże się z ich fermentacją. W wyniku tego powstają między innymi duże ilości gazów. Pojawiają się niestrawności mogące objawiać się wzdęciami i biegunką. To wszystko prowadzić może do rozwoju morzyska (zwanego potocznie kolką), które zawsze stanowi poważne zagrożenie życia zwierzęcia.
Wykazano również, że intensywnie żywione paszami zawierającymi dużą ilość węglowodanów niestrukturalnych źrebięta i młode konie znajdują się w grupie ryzyka rozwoju osteochondrozy oddzielającej, w przebiegu której pojawiają się w stawach wolne fragmenty chrząstki zwane czipami lub myszami stawowymi. W poważny sposób limituje to użytkowanie konia, a często jedyną formą skutecznego leczenia jest zabieg operacyjny polegający na usunięciu wspomnianych tworów. Nawet stosowanie tego rodzaju pasz u klaczy ciężarnych może później sprzyjać rozwojowi osteochondrozy u ich potomstwa.
Pamiętajmy, że pasze treściwe zostały wprowadzone do żywienia koni dopiero przez człowieka. W naturze bowiem tego rodzaju pokarmu zwierzęta tego gatunku raczej nie spożywały. Ideą przyświecającą ludziom było zastosowanie takiej paszy, która przy małej objętości i dużej szybkości pobierania zapewni duży zastrzyk energii koniom pracującym. Dlatego też wprowadzajmy paszę treściwą tylko wtedy, gdy jest to konieczne i trzymajmy się zawsze możliwie najniższych ich dawek.
Otyłość stanowi czynnik podwyższonego ryzyka schorzeń metabolicznych również u koni.
Niewłaściwy stosunek paszy objętościowej do treściwej
Bardzo ważną kwestię stanowi właściwe zbilansowanie ilości paszy treściwej do objętościowej. Jeśli w diecie konia jest zbyt duża ilość pasz treściwych, a zbyt mała objętościowych, dochodzić może do zachwiania równowagi drobnoustrojów bytujących w przewodzie pokarmowym, co prowadzi do zaburzeń w jego pracy, a więc między innymi do groźnych dla życia morzysk. Materia roślinna jaką spożywa koń jest dosyć trudna do strawienia. W tym celu w przewodzie pokarmowym bytują mikroorganizmy odgrywające kluczową w tym zakresie rolę. Szczególnie ważne są bakterie celulolityczne, gdyż to one rozkładają celulozę zawartą w podstawowym pokarmie koni jakim jest trawa i pochodzące z niej siano, a także słoma i inne pasze objętościowe zawierające węglowodany strukturalne – główne źródło energii dla zwierząt tego gatunku. Z kolei za trawienie węglowodanów niestrukturalnych obecnych w paszach treściwych – głównie, jak już wspomniano, w zbożach i młodej trawie, odpowiadają bakterie kwasu mlekowego. Jak ich nazwa wskazuje, produkują one kwas mlekowy. Im więcej węglowodanów niestrukturalnych przyjmuje koń, tym więcej tego kwasu powstaje, prowadząc do zakwaszenia środowiska jelit. Takie warunki z kolei nie sprzyjają opisywanym wcześniej bakteriom celulolitycznym, które przy tak niskim pH giną, a skoro giną, to nie mogą uczestniczyć w trawieniu celulozy. W taki sposób, stosując duże ilości pasz treściwych, czyli niejako tych sztucznie wprowadzonych do żywienia konia, upośledzamy trawienie paszy dla niego naturalnej, a więc tej zawierającej duże ilości włókna pokarmowego. Może to powodować zaburzenia w trawieniu podstawowej paszy, prowadząc do groźnych w skutkach morzysk.
Oprócz tego równowaga w mikroflorze przewodu pokarmowego sprzyja utrzymaniu na właściwym poziomie odporności całego organizmu. To bowiem na terenie jelit, uzbrojonych w ważną gałąź układu odpornościowego, zaprezentowane zostają temuż układowi antygeny pochodzące z różnych potencjalnie groźnych drobnoustrojów. Dlatego też zdrowe jelita przyczyniają się do lepszej odporności również innych układów – w tym oddechowego i powłokowego (skóry i jej wytworów), czyli tych najbardziej narażonych na infekcje.
Zawsze punktem odniesienia w dziedzinie żywienia koni powinien być pokarm jaki zwierzęta te spożywały w warunkach naturalnych. Dotyczy to zarówno jego składu, postaci jak i sposobu pobierania.
Niejadalna ściółka z jednoczesnym brakiem nieograniczonego dostępu do paszy objętościowej
W coraz większej ilości stajni można zaobserwować tendencję odchodzenia od tradycyjnych materiałów ściołowych na rzecz ściółek alternatywnych. Wynika to z kilku względów. Przede wszystkim z łatwiejszego pozyskiwania takich materiałów, łatwiejszego ich transportu i magazynowania, a także sprzątania boksów i późniejszego usuwania obornika. Musimy mieć jednak świadomość, że poza końmi, które ze względów zdrowotnych (konie alergiczne) nie mogą korzystać ze słomy, ta pozostaje jednak dla całej reszty zwierząt tego gatunku ściółką najlepszą. Jej główną zaletą jest jadalność. Wiele koni je ze smakiem słomę, nawet mając stały dostęp do dobrej jakości siana. Pamiętajmy, że słoma jest nie tylko materiałem ściółkowym, ale również rodzajem paszy. I choć jest ona uboga w związki odżywcze, to zawierając dużą ilość węglowodanów niestrukturalnych, wypełnia przewód pokarmowy oraz zaspokaja potrzebę długotrwałego pobierania i żucia. Jest to szczególnie istotne u koni, które nie mają zapewnionego stałego dostępu do paszy objętościowej w postaci siana czy zielonki.
Pasza zbyt rozdrobniona
Niestety w obecnych czasach mamy skłonność do zbytniego rozdrabniania paszy, a także podawania paszy niewymagającej od konia zbytniego żucia. Dotyczy to przede wszystkim różnego rodzaju granulatów, gniecionego owsa i wysłodków buraczanych. Długotrwałe żucie to nie tylko zaspokojenie podstawowej potrzeby, a więc komfort psychiczny i fizyczny zwierzęcia, ale również ma ono ogromny wpływ na procesy samego trawienia. Przede wszystkim jest to istotne z punktu widzenia wydzielania śliny, jak również równomiernego ścierania się zębów.
Ślina wydzielana przez gruczoły ślinowe konia, choć sama nie zawiera enzymów i nie bierze bezpośredniego udziału w trawieniu pokarmu, jak ma to miejsce na przykład u człowieka, to odgrywa niezwykle ważną rolę w dalszej obróbce pokarmu, jego trawieniu i ogólnie funkcjonowaniu układu pokarmowego. Przede wszystkim pozwala uformować kęs pokarmowy, który dzięki temu może być bezpiecznie połknięty. Odpowiada ona za właściwe uwodnienie pokarmu, co jest niezbędne do późniejszego wniknięcia do jego wnętrza soku żołądkowego. Niedostateczne naślinienie sprawi więc, że nie będą mogły w sposób wystarczający zajść procesy trawienne w obrębie żołądka. Co więcej, ślina posiada silne właściwości buforujące, regulując dzięki nim odczyn treści żołądkowej. Sprawia ona, że jej pH nie spada niebezpiecznie mocno w kierunku kwasowym. Tym samym dostateczne wydzielanie śliny jest jednym z głównych mechanizmów zapobiegających rozwojowi choroby wrzodowej żołądka. W związku z powyższym, dostateczne wydzielanie śliny jest niezbędne z punktu widzenia zdrowia konia. Na poziom jej wydzielania ma wpływ przede wszystkim długość żucia kęsa pokarmowego, a więc rodzaj pobieranego pokarmu. I tak żucie jednego kilograma siana lub słomy trwa u konia około 40-50 minut, a jednego kilograma owsa już tylko 10 minut, czyli nawet pięć razy krócej. Odpowiednio do tego czasu różni się więc też poziom wydzielanej śliny. Przy żuciu jednego kilograma siana ślinianki konia wydzielają 3-5 kilogramów śliny, a przy paszy treściwej tylko 1-1,5 kilograma. A jeśli dodatkowo owies zostanie rozdrobniony to czas ten ulegnie jeszcze skróceniu, a wraz z nim poziom wydzielanej śliny.
Pasza, która nie wymaga od konia długotrwałego żucia przyczynia się do nierównomiernego ścierania zębów. U tego gatunku zwierząt zęby szczęki (górne) i żuchwy (dolne) nie zachodzą na siebie całą swoją powierzchnią. Podczas żucia jednak koń, wykonując ruchy żuchwą, sprawia, że cała powierzchnia dolnych zębów ociera się o całą powierzchnię zębów górnych. Aby tak się stało konieczna jest wystarczająca obszerność tychże ruchów. Jeżeli pasza jest zbytnio rozdrobniona zwierzę nie jest w stanie uformować z niej kęsa pokarmowego, który utrzymałby się pomiędzy zębami w trakcie żucia. W związku z tym pokarm jest żuty krócej, a zęby nie ścierają się równomiernie, gdyż koń nie może wykonywać pełnego zakresu ruchów żuchwą. W wyniku tego dochodzi nie tylko do zmniejszenia wydzielania śliny, ale również do rozwoju nieprawidłowych zmian na powierzchni zębów. Powstają ostre twory zwane hakami i dziobami, które wystają poza linię zgryzu, raniąc język i wewnętrzną stronę policzków. Powoduje to u konia dużą bolesność, utrudniając żucie pokarmu, a niekiedy wręcz uniemożliwiając jego przyjmowanie oraz mogąc sprawiać trudności podczas pracy, zwłaszcza z wędzidłem w pysku. Problemy te mogą rzutować na ogólne samopoczucie konia oraz na resztę części jego ciała, generując bolesne spięcia. Dlatego uzębienie konia powinno podlegać regularnej kontroli przez lekarza weterynarii, który w razie potrzeby dokona jego korekty. Obok zmian w zachowaniu i przyjmowaniu paszy, charakterystycznym objawem pojawienia się u konia ostrych krawędzi są zbitki pokarmu uformowane w kształt cygara, które można znaleźć niekiedy w żłobie albo jego okolicy.
Pamiętajmy, że naturalny pokarm koni stanowiła twarda roślinność stepowa i do tego zostało przystosowane uzębienie konia. Granulaty paszowe na pierwszy rzut oka wydają się być twarde, kiedy jednak dostaną się pomiędzy zęby konia, szybko rozpadają się na bardzo drobne fragmenty, których zwierzę nie jest w stanie właściwie przeżuć. Gniecenie owsa z kolei jeszcze bardziej skraca czas żucia, który i tak w przypadku ziarna nie jest długi. Im mniej przetworzona pasza, tym lepiej więc dla końskiego zdrowia. Do żucia nie skłaniają konia również wysłodki buraczane. Zwłaszcza, że ich podawanie wymaga wcześniejszego namoczenia, po którym stają się one bardzo miękkie. Pasza zbyt rozdrobniona i za miękka to również zwiększone ryzyko zatkania i zaczopowania jelit, co stanowi już zagrożenie dla życia zwierzęcia.
Jakie konie powinny wobec tego przyjmować paszę rozdrobnioną i miękką? Wbrew pozorom grupa ta nie jest wcale duża i obejmuje jedynie konie młode do czwartego roku życia, które są w okresie wymiany zębów z mlecznych na stałe, konie starsze z problemami dentystycznymi oraz inne z takimi problemami, szczególnie gdy dotyczą one wad zgryzu utrudniających w znacznym stopniu żucie oraz istotnych braków w uzębieniu. Miejmy na uwadze, że nie każdy koń starszy, czyli powyżej dwudziestego roku życia ma problemy z uzębieniem i wymaga podawania paszy rozdrobnionej i miękkiej.
Niewłaściwe stosowanie wysłodków buraczanych
Wysłodki znane od dawna jako pasza dla bydła, zaczęły od pewnego czasu robić furorę w żywieniu koni. Można nawet rzec, że są one często traktowane wręcz jako swoiste panaceum na większość żywieniowych problemów. Nie jest to, jakby się to mogło powszechnie wydawać, wcale pasza szczególnie dobra i sprawdzająca się u wszystkich koni. Jej zwolennicy podnoszą fakt, że zawiera ona w swoim składzie dużo węglowodanów strukturalnych i że dzięki temu między innymi dobrze wypełnia przewód pokarmowy. Tym czasem pozostaje to sprzeczne z prawdą, gdyż łatwość jej pobrania przez brak konieczności długotrwałego żucia, powoduje, że nie tylko nie spełnia ona podstawowego kryterium dobrej paszy objętościowej jakim jest prowokowanie żucia, ale również nadmiernie wypełnia żołądek konia. Wysłodki są bowiem pobierane przez konia dosyć szybko co powoduje nagromadzenie się w żołądku dużej ilości pokarmu, a to prowadzić może do wzdęć i morzysk. Dodawanie ich do paszy treściwej jako „spowalniacza” jej pobierania i zapewnienia lepszego wypełnienia przewodu pokarmowego przynieść może zły skutek. Nie są one więc żadną alternatywą do dodawania do ziarna sieczki. Sieczka bowiem dobrze spełnia swoje zadanie wydłużając czas żucia i zwiększając produkcję śliny, a także wypełniając przewód pokarmowy paszą bogatą we włókno.
Szybkość pobierania przez konia wysłodków buraczanych jest również niebezpieczna w kontekście braku receptorów sytości z czym spotykamy się u koni. Nie występuje bowiem u nich uczucie sytości jakie znają ludzie czy psy, które zniechęca do dalszego przyjmowania pokarmów. U koni najprawdopodobniej przeciwdziała przeładowaniu układu trawiennego męczenie się mięśni żwaczy, które wykonują podczas żucia ciężką pracę. Kiedy nadchodzi chwila odpoczynku, zwierzę wstrzymuje się na ten czas od konsumpcji. Dlatego też u koni nie istnieje ryzyko przekarmienia paszą objętościową w postaci siana, słomy czy trawy, chyba że zwierzę było głodzone i je w sposób łapczywy lub nie jest przyzwyczajone do danego rodzaju paszy. Zasada ta nie dotyczy kiszonek, gdyż te ze względu na swój skład mogą, podawane w nadmiarze, powodować problemy trawienne. Jeśli więc koń zje w krótkim czasie dużą ilość wysłodków buraczanych, do tego paszę treściwą i będzie normalnie jadł siano, które jest podstawową jego paszą i nie powinno być limitowane, może dojść do nadmiernego obciążenia żołądka.
W naszej strefie klimatycznej, z powodu ograniczonych możliwości wypasu, siano niezmiennie stanowi podstawę żywienia koni. Zastępowanie go wysłodkami buraczanymi jest wielkim błędem, który może być brzemienny w poważne skutki. (fot. Sebastian Jasiński)
Pamiętajmy też, że nie możemy za paszę ubogą w węglowodany niestrukturalne, za jaką uchodzą wysłodki buraczane, uważać wysłodków melasowanych. Melasa jest bowiem słodka i bogata w węglowodany niestrukturalne i przez to często dodawana do wysłodków, by zwiększyć ich smakowitość. Wiele koni bowiem postrzega tę paszę jako mało atrakcyjną. Tym bardziej dziwi fakt, gdy koniom ze skłonnością do ochwatu podawane są pasze zawierające wysłodki melasowane.
Karygodnym błędem jest traktowanie wysłodków buraczanych jako zastępstwa siana lub zielonki. Właściciele niektórych stajni, nie posiadając dobrej jakości siana, podają właśnie wysłodki. Jak już wspomniano, wysłodki te nie mogą być traktowane jako pasza objętościowa, gdyż ich postać nie skłania konia do długotrwałego żucia. Innymi słowy, pobierane są one zdecydowanie za szybko w porównaniu do siana, słomy czy trawy. Ma to negatywny wpływ zarówno na końskie zdrowie jak i komfort psychiczny. Jednocześnie są one ubogie w związki odżywcze, w porównaniu z sianem i trawą, i niewłaściwie zbilansowane pod względem stosunku wapnia do fosforu. Siano i zielona roślinność łąkowa stanowią dla konia kopalnię wysokiej jakości związków odżywczych. Decydując się na posiadanie koni należy mieć świadomość, że bez siana w naszym klimacie ograniczającym sezon pastwiskowy, koni utrzymywać się nie da. Jeśli stajnia nie jest w stanie zapewnić dobrej jakości siana, powinna zrezygnować z posiadania tych zwierząt.
Zła jakość słomy to jeden z częściej spotykanych błędów w utrzymaniu koni.
Wysłodki buraczane mogą mieć zastosowanie u niektórych koni z problemami z przybraniem na wadze z uwagi na swoje właściwości tuczące i tych z poważnymi problemami dentystycznymi. Muszą być jednak stosowane z dużą rozwagą i w niewielkich ilościach, gdyż mogą powodować problemy pokarmowe związane przede wszystkim z przeładowaniem żołądka. Oprócz tego należy zwrócić uwagę na właściwe zbilansowanie wapnia do fosforu. U niektórych koni spożywających wysłodki buraczane można zaobserwować posmutnienie, utratę energii, stękanie z jednoczesnym oglądaniem się na brzuch (objaw sugerujący dyskomfort lub nawet bolesność) oraz obrzęki na kończynach. Już sam fakt, że wiele koni niechętnie spożywa same wysłodki niemelasowane, świadczy o tym, że niekoniecznie jest to pasza, która im służy. Na pytanie czym wobec tego zastąpić w diecie konia wysłodki buraczane, odpowiedź brzmi, że niczym, gdyż nie ma potrzeby stosowania ich u zwierząt tego gatunku.
Nadużywanie suplementów i innych dodatków paszowych
W dzisiejszych czasach, w dobie żywienia koni daleko odbiegającego od naturalnego, powszechnym zwyczajem stało się stosowanie różnego rodzaju suplementów. Przyznanie się do tego, że koń takowych nie dostaje, jest wręcz nierzadko przyjmowane przez innych koniarzy ze zdziwieniem i komentowane jako brak dostatecznej dbałości o zdrowie konia. Okazuje się, że większość koni, przy żywieniu dobrej jakości paszami w odniesieniu przede wszystkim do siana, a jeszcze lepiej pastwiska, nie wymaga wcale suplementowania. A jeśli już, to suplementowanie ma u nich sens w okresie zwiększonego zapotrzebowania czyli na przykład podczas wymiany sierści czy przy konkretnych problemach zdrowotnych jak te dotyczące kopyt. Suplementację warto też rozważyć u koni intensywnie pracujących oraz klaczy w ciąży i karmiących, a także koni w okresie wzrostu jak również ogierów kryjących i osobników starszych. Nie zawsze jednak jest to konieczne i jeśli cokolwiek wprowadzamy to powinien być ku temu konkretny powód. Wiele koni z wymienionych grup pokrywa swoje zapotrzebowanie pokarmowe dzięki dobrej jakości paszy i nie potrzebuje dodatkowego wspomagania. Stosowanie suplementów bez zdrowotnego uzasadnienia i konkretnego planu przynieść może więcej szkody niż pożytku nadmiernie tylko obciążając organizm zwierzęcia. Może nawet prowadzić do groźnych chorób takich jak selenoza związana z nadmierną podażą selenu. Polskie gleby w wielu regionach są ubogie w ten bardzo istotny dla organizmy konia pierwiastek, dlatego też taka suplementacja nierzadko jest zalecana przez lekarzy weterynarii. Należy jednak przestrzegać właściwego dawkowania i pilnować, by dodatkowy selen znajdował się tylko w jednej paszy, a nie był dostarczany bez kontroli z różnych źródeł. Poza oczywistymi przypadkami spodziewanych niedoborów i związanej z tym konieczności suplementowania, rodzące się wątpliwości warto rozwiać badaniem krwi w kierunku poziomu określonych jej parametrów.
Oprócz gotowych suplementów niektórzy właściciele stosują też bez większego rozmysłu zioła i inne naturalne dodatki. Przykładem może być na przykład siemię lniane. Jest to pokarm o doskonałych właściwościach, stosowany jednak zbyt często zamiast regulować pracę jelit może ją wręcz rozregulować. Jakiś czas temu pojawił się w mediach społecznościowych wpis internautki, która skarży się, że jej koń cierpi na chroniczne rozwolnienie pomimo codziennego podawania siemienia lnianego. Nie pomyślała, że sama jest winna takiego stanu rzeczy. Siemię lniane ma bowiem właściwości ułatwiające wypróżnianie. Stosowane raz lub dwa razy w tygodniu przeciwdziała zaparciom i pomaga oczyszczać jelita z gromadzących się tam złogów. Podawane częściej wywołać może więc rozwolnienie.
Siemię lniane jest wartościowym dodatkiem w diecie konia, który stosowany z umiarem usprawnia pracę przewodu pokarmowego, a w nadmiarze – może powodować rozwolnienia.
Sztywne trzymanie się tabel żywieniowych oraz mylenie pojęć
Tabele żywieniowe stanowią punkt wyjścia do ułożenia dawki żywieniowej dla konkretnego konia. Pamiętajmy jednak, że są to tylko wartości orientacyjne. Finalny skład diety oraz ilość jej poszczególnych składników muszą być zawsze w pierwszej kolejności skonfrontowane z kondycją konia – z poziomem jego odżywienia w odniesieniu do wyglądu zewnętrznego, wyglądem sierści i kopyt, poziomem energii oraz sygnałami dotyczącymi poziomu ogólnego samopoczucia. Każdy organizm jest inny. Zapotrzebowanie pokarmowe danego konia zależy od wielu różnych czynników w tym między innymi: ogólnego stanu zdrowia i odżywienia, uwarunkowań metabolicznych, płci, wieku, tolerancji bądź nietolerancji różnych pokarmów, preferencji smakowych, a także rodzaju temperamentu. Poza tym pasza tego samego rodzaju pochodząca z różnych terenów zbioru może znacznie się od siebie różnić pod względem składu i poziomu różnych składników. Do tego duży wpływ na wartość odżywczą paszy ma czas i pogoda okresu wegetacji rośliny i jej zbioru. Dwie różne łąki też nie będą miały identycznego składu roślinnego. Ostateczną weryfikację trafności doboru diety konia stanowi więc jego dobre zdrowie, dobry wygląd i samopoczucie oraz odpowiedni poziom energii.
Powszechne błędy jakie występują w języku żywienia koni, które mogą utrudniać nieco pozyskiwanie wiedzy, dotyczą użycia słowa „pasza” oraz „miarka”. Paszą w ostatnich czasach koniarze zaczęli nazywać tylko pasze treściwe i to w większości te gotowe i komercyjne. Tymczasem pojęcie to jest znacznie szersze i obejmuje produkty bogate w składniki pokarmowe, będące pożywieniem dla zwierząt hodowlanych. Podstawowy podział obejmuje pasze objętościowe i treściwe, w związku z tym tak samo paszą będzie komercyjna mieszanka (pasza treściwa), jak i owies (pasza treściwa), siano (pasza objętościowa sucha), trawa (pasza objętościowa soczysta) czy nawet słoma (pasza objętościowa sucha). Uważajmy też przy używaniu określenia „miarka”, gdyż jest ono bardzo nieprecyzyjne i może skutkować błędnym dawkowaniem danej paszy. Miarka może być bowiem półlitrowa, ale równie dobrze litrowa czy przy mniejszych objętościach wyrażona w mililitrach. Znacznie lepiej jest więc wyrażać daną ilość podając jej wagę, a później po odważeniu paszy, przeliczyć to na objętość.
Przedstawione błędy stanowią tylko część spośród tych, z którymi możemy się spotkać w żywieniu koni. Przede wszystkim nauczmy się słuchać konia, zwracajmy uwagę na to, które pasze spożywa on chętnie, a od których odwraca głowę. Zwierzęta te bowiem w dużej mierze instynktownie wyczuwają co jest dla nich dobre w danym momencie. Dlatego też starajmy się unikać mocno „naperfumowanych” pasz, które przez swój intensywny zapach mają zmylić węch konia co do składu danej mieszanki. Niechęć do jedzenia danego pokarmu najczęściej ma swoje uzasadnienie i nie powinniśmy na siłę próbować wprowadzać tego składnika do diety zwierzęcia. I pamiętajmy, że żadna dieta nie jest ustalana raz na zawsze. Kondycja, stan zdrowia, wykonywana praca czy w końcu wiek zmieniają się na przestrzeni czasu, a końskie menu powinno za tymi zmianami podążać tak, by było w stanie zaspokoić aktualne potrzeby konia.