Do naszej redakcji został nadesłany kolejny list z prośbą o publikację. Tym razem nadawcą listu jest Pan Marcin Szczypiorski. Jak zwykle w takich przypadkach publikujemy dokument w jego wersji oryginalnej, bez ingerencji w jego treść.
Do środowiska jeździeckiego,
Dekada wstydu - NAJWYŻSZY CZAS NA OPAMIĘTANIE !
Nie można być obojętnym w sprawach dotyczących Polskiego Związku Jeździeckiego (PZJ), a szerzej rzecz ujmując – smutnych i dających dużo do myślenia, losów polskiego jeździectwa i jego władz ostatniej dekady.
Kolejne „przesilenie” w PZJ w postaci próby odwołania Prezesa Oskara Szrajera, wybranego 19 miesięcy temu, skłoniło mnie do zabrania głosu i przedstawienia mojego stanowiska. Z góry przepraszam za długi tekst, ale nie da się opisać tego z czym obecnie mamy do czynienia w naszym Związku - środowisku, bez sięgnięcia do nie tak odległej przeszłości.
Przeczytałem uważnie odpowiedź Prezesa PZJ Oskara Szrajera na na raport komisji rewizyjnej i wspólne oświadczenie komisji rewizyjnej i członków zarządu PZJ, opublikowaną dn. 4.05.2023 na portalu Świata Koni (ŚK).
Śledzę też z zażenowaniem „polemikę” na łamach tegoż portalu dot. obecnej sytuacji w PZJ, a szerzej - w środowisku jeździeckim. Jestem odmiennego zdania niż jedna z osób zabierających głos na tym portalu, która popełniła taki wpis:
„8 MAJA 2023 Wielkie B A G N O nie warto się nimi zajmować”.
Można rzeczywiście nazwać bagnem to co się obecnie dzieje, ale zadaniem, a wręcz obowiązkiem wszystkich, którym na sercu leży przyszłość jeździectwa polskiego jest „osuszenie” tego bagna i podjęcie energicznych działań aby po trudnych latach „błądzenia” znaleźć drogę i …..ludzi do zbudowania nowego oblicza NASZEGO Związku.
Mój apel kieruję do Koleżanek/Kolegów, z czasów minionych, w tym członków byłych Zarządów PZJ oraz coraz liczniejszego grona osób zajmujących się w Polsce sportem/rekreacją jeździecką. Martwią mnie usłyszane w wielu miejscach opinie/stanowiska, „nam nie jest do niczego potrzebny PZJ” !
Ja, może człowiek naiwny, pomimo obecnej sytuacji i wartych przypomnienia spraw minionej dekady, o czym dla bardziej cierpliwych poniższy tekst, zwracam się z apelem przede wszystkim do obecnych DELEGATÓW na Nadzwyczajny Walny Zjazd PZJ (23.05.2023), ale też do wyborców swoich przedstawicieli na ten „związkowy parlament” z klubów będących członkami PZJ, jak również do Zarządów Wojewódzkich Związków Jeździeckich.
Gorąco proszę - zainteresujcie się Państwo poważnie przyszłością PZJ-tu, który w długiej swojej historii miał okresy trudne, ale zawsze sprawą nadrzędną były sprawy sportu i rozwoju jeździectwa w czasach kiedy nie było takich jak dziś możliwości.
Można oczywiście „położyć kreskę” na tym wszystkim, ale czy to odpowiedzialne stanowisko ?
Trzeba raz na zawsze skończyć z błędnym, prowadzącym donikąd rozumowaniem i działaniami coraz to nowych „uzdrowicieli” Związku.
Odpowiedzmy sobie na zasadnicze pytanie, czyj jest, a raczej czyj ma być PZJ ?
Inaczej rzecz ujmując, jaką organizacją powinien być i komu ma służyć Polski Związek Jeździecki! Pytanie trudne, ale jak najbardziej na czasie, po tej, moim zdaniem straconej dekadzie!!!
PZJ ma być organizacją skupiającą wszystkich, którzy kochają konie i szeroko rozumiane jeździectwo, sprawnie i transparentnie działającą, świadczącą usługi na rzecz całego środowiska, będąc przyjazną i otwartą dla wszystkich. Związek poza zarządzaniem wszelkimi formami uprawiania jeździectwa, powinien być organizacją pomocną tym, których początkowo nie stać ze względów finansowych na uprawianie naszego sportu, a pokochali konie i sport jeździecki!
Rosnące z roku na rok statutowe dochody Związku, to temat wymagający osobnej analizy i rzetelnej informacji. Jak pokazuje życie, przy braku poważnych, świadomych sponsorów w PZJ, są nimi wszyscy uczestnicy naszego sportu, wpłacający na konto Związku niemałe środki wg publikowanych cenników. W podziale tych statutowych dochodów powinna być zaplanowana pomoc dla najbardziej utalentowanej młodzieży.
Z powodu mojej długiej „przygody” z PZJ i troski o lepszą przyszłość bliskiego mojemu sercu Związku, pozwalam sobie na przypomnienie niektórych wydarzeń z ostatniej, smutnej dekady aby dać Delegatom i przedstawicielom klubów Ich wybierających do myślenia, w jaki „zaułek” zabrnęliśmy jako środowisko, nie wykorzystując właściwie i rozsądnie ogromnego, rodzącego się potencjału polskiego jeździectwa, po zmianie ustrojowej w Polsce.
Wyartykułowane przez Komisję Rewizyjną PZJ zarzuty pod adresem Prezesa Oskara Szrajera, pod którymi podpisali się też pozostali członkowie Zarządu są mało przekonywujące, a doskonale obrazujące o co gra idzie. Nie czas i miejsce na rozwijanie tego tematu, ale po raz kolejny jak na dłoni widać, że nie chodzi tu o dobro PZJ i najważniejsze dla związku sportowego sprawy. Ta żenująca „gra” toczy się kolejny raz o zawładnięcie PZJ-tem przez ludzi, którym na sercu nie leżą prawdziwe, znaczące w światowej rywalizacji sportowej wyniki, prawidłowe szkolenie kadr zawodniczo-instruktorsko-trenerskich, potrzebnych jak tlen naszemu sportowi. Nie chodzi też o dobre, uczciwe, transparentne zarządzanie polskim jeździectwem, czyli po prostu „służenie” środowisku jeździeckiemu, które od lat tego oczekuje i potrzebuje!
Jest sprawą oczywistą, że przy każdych wyborach powstają „koalicje” wspierające swoich kandydatów do zarządu, w tym osobę kandydującą na funkcję prezesa Związku. Tak było w przeszłości, ale niestety od dekady wybory w PZJ nie mają na celu wybranie osób, które powinny służyć całemu środowisku. Ostatnio do zarządu Związku są wybierani ci, którzy „sprzyjają” określonej grupie i konkretnym jej „interesom”.
Dla przypomnienia mniej wtajemniczonym i wyrobienia sobie opinii odnośnie tego co działo się w PZJ, proszę zapoznać się z zestawieniem zamieszczonym na końcu niniejszego materiału, obrazującym wybory do władz związkowych (Zarządów PZJ) minionej dekady.
Sześciu, a właściwie siedmiu (bo jedna osoba była wybrana dwukrotnie) prezesów i trzy osoby pełniące obowiązki prezesa w tzw. „okresie przejściowym” w ciągu 10 lat – tego „rekordu” długo nie pobije żaden z polskich (olimpijskich) związków sportowych!
Aby zrozumieć obecną sytuację trzeba przypomnieć wybory do władz PZJ z listopada 2012 roku. Wybrany wówczas Prezes PZJ wraz z Wiceprezesem nazwali zastałą sytuację w Związku „ziemią spaloną”, obrażając tym samym mnie i wiele zasłużonych dla polskiego jeździectwa osób!
Rozpoczęło się naprawianie „skostniałego” Związku i rozpoczynanie jego nowej historii. Nowe oblicze Związku i zarządzania nim, początkowo „entuzjastycznie” przyjmowane przez środowisko, dość szybko, bo po niespełna roku, próby „korporacyjnego zarządzania”, zaczęło stwarzać konflikty i rosnące niezadowolenie. Skutkiem tego było budowanie opozycji wobec ówczesnego Zarządu, któremu przewodziła tzw. „grupa hermanowicka”. Nota bene w jej składzie była ta sama osoba, która obecnie jest zaliczana do „rozdających karty” z drugiego szeregu.
Nowe oblicze PZJ, dostosowywane do czasów w jakich przyszło nam żyć, nie licząc się z bogatą historią PZJ i jego problemami w czasach ponurej komuny, miało odmienić „zacofany” Związek i skierować go na „właściwą”, czy aby dobrą drogę ! ?
Po Nadzwyczajnym Walnym Zjeździe Delegatów PZJ (29.11.2014) odwołano Wiceprezesa Rafała W. oraz „przeszkadzających” w „unowocześnianiu” PZJ – Monikę S. i Zbigniewa K. Pozostawiono natomiast w składzie Nemezjusza K.,aby kontynuował wdrażanie zakupionego przez Związek programu informatycznego TORIS i……… wybrano „uzdrowicieli” PZJ. Niektórzy z nich do dziś w Związku mają duże wpływy! Pozostawiony na stanowisku Prezes Łukasz A. niewiele miał do powiedzenia, bo gdyby się nie zgodził na ten „wymuszony” na Nim skład, zapewne też straciłby funkcję, a byłaby to kompromitacja osoby publicznej.
Był to „prolog” do sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia podczas ostatnich wyborów w PZJ roku 2021 w Boszkowie!
Na tym jesiennym Zjeździe 2014 roku pozwoliłem sobie zabrać głos, zwracając się do Delegatów oraz Zarządu aby zamiast „propagandy sukcesu”, personalnych przepychanek i podjazdowych wojenek, zająć się w końcu sportem i szkoleniem, a zwłaszcza zbliżającymi się Igrzyskami Olimpijskimi Rio de Janeiro 2016 roku!
Sielanka (nie myląc z ośrodkiem w Warce), nie trwała długo, bo już 18.05,2015 na kolejnym Zjeździe PZJ, tym razem sprawozdawczym, odwołano postać do dziś „niezatapialną” – Marcina P. i podjęto kolejną, nieudaną próbę wymiany Prezesa.
W wakujące miejsce wybrano Sławomira P., osobę dobrze znaną i szanowaną w środowisku, mającą jak najlepsze chęci uspokojenia niekorzystnej dla Związku i jego oblicza sytuacji.
W „zmęczonym” już ciągłymi zawirowaniami środowisku i jego władzach, spokoju jednak nie było. Prezes widząc swoją bezradność, podał się do dymisji 7.06.2015, nastał pierwszy tzw. okres przejściowy i zarządzanie Związkiem przez p.o. Prezesa Henryka Ś.
Po niestety krótkim okresie funkcjonowania w Zarządzie Sławomir P., z powodu blokowania dostępu do źródłowych materiałów, po niespełna 2 miesiącach złożył rezygnację (2.07.2015).
Kolejny Nadzwyczajny Zjazd Delegatów PZJ (3.08.2015) wybrał nowego Prezesa Michała Sz., ku zaskoczeniu tą kandydaturą wielu osób z jeździeckiego środowiska. Dziś z perspektywy czasu wiemy kto optował za Panem Michałem i w jakim celu, choć chyba sam zainteresowany nie zdawał sobie sprawy „na jaką minę” jest wsadzony. Myślę, że Panu Prezesowi Michałowi przyświecały dobre intencje reformowania i naprawiania Związku, ale niestety dość szybko zorientował się w niecnych intencjach tych, którzy namówili Go na kandydowanie. Po 9 miesiącach prezesowania naszemu Związkowi, podał się do dymisji (31.05.2016), co mogę skwitować jednym słowem – SZKODA. Na czas do kolejnego Nadzwyczajnego Zjazdu, p.o. Prezesa przejął Wojciech J.
Podczas Nadzwyczajnego Zjazdu (30.07.2016), na dokończenie tej burzliwej 4-letniej kadencji wybrano Henryka Ś. Ciekawostką było ponowne wejście do Zarządu Marcina P.
Na nową kadencję, jesienią 2016 roku poszukiwano usilnie osoby na funkcję prezesa PZJ, która uporządkowałaby ten związkowy bałagan, którego sprawcami były osoby patrzące na Związek przez pryzmat swoich przyziemnych interesów, nie mając wizji prawdziwej naprawy panoszącego się zła! W szranki wyborcze stanął, kandydujący po raz drugi Marek Sz. i w trudnej, ale mającej znamiona demokratyczne kampanii i samego zjazdu, pokonał kontrkandydata. Jak się wkrótce okazało, zastałe w Związku problemy, w tym niejasna, trudna już, po beztroskim wydawaniu środków przez poprzedników, sytuacja finansowa przerosły „Prezesa nadziei” i po miesiącu złożył rezygnację (18.01.2017). Środowisko było już wówczas bardzo skonfliktowane, a sytuacja finansowa Związku rzeczywiście wyglądała krytycznie. Kolejny raz sprawy sportowo-szkoleniowe, najważniejsze dla każdego związku sportowego zeszły na plan dalszy!
Widząc ten związkowy bałagan, o ubieganie się na tę niełatwą funkcję prezesa zarządu PZJ zdecydował się Janusz S., znany w środowisku działacz, organizator jednych z najlepszych międzynarodowych zawodów halowych w skokach, właściciel prężnie działającego ośrodka jeździeckiego, z którego często korzystaliśmy na potrzeby narodowych reprezentacji. Nie chcąc robić zamieszania w środowisku, po wyborze, „przejął” skład Zarządu poprzednio wybranego, z jedną zmianą – w miejsce Wojciecha P. wszedł do Zarządu obecny Prezes Oskar Szrajer.
Nie mam prawa oceniać tej przekroczonej w sensie czasu jej trwania kadencji na skutek covidowej epidemii, ale dzięki stanowczości i zarządzaniu twardą ręką, pomimo stawianych różnych zarzutów oraz nasilających się konfliktów w środowisku, dotrwał do końca. Wiele krytyki zbierał w czasie kadencji za wprowadzenie „autokratycznego” zarządzania, co przy często biernej postawie pozostałych członków, doprowadzało do spięć i problemów.
Ta forma zarządzania Związkiem nie przysparzała Prezesowi Januszowi S. zwolenników, ale jak widać była skuteczna na zastałą w Związku trudną sytuację finansową oraz coraz bardziej zantagonizowane środowisko. Myślę, że sytuację pogarszał brak odpowiednich osób na kluczowych dla każdego związku sportowego etatowych stanowiskach w biurze PZJ - sekretarza generalnego i szefa wyszkolenia. Te personalne kłopoty, trwające zresztą do dziś, powodowały wiele trudnych sytuacji i konieczność podejmowania decyzji sportowo-szkoleniowych przez członków Zarządu nie do końca zorientowanych i kompetentnych w temacie!
W odniesieniu do sytuacji finansowej PZJ, Prezes Janusz S., przejmował Związek na „krawędzi bankructwa”, a przyniósł Związkowi, tym samym całemu środowisku wymierną korzyść w postaci zakupu własnej siedziby na biuro PZJ. Nieruchomość została zakupiona za ok. 1.300.000 zł, bez zaciągania jakichkolwiek zobowiązań. Pozostawił Związek w bardzo dobrej sytuacji finansowej (ok. 2.500.000 zł na koncie), dzięki konsekwentnej polityce w tym zakresie, choć jednym z zarzutów był narastający „fiskalizm” PZJ. Faktem jest, że żaden z poprzedników Prezesa Janusza S. w tej ostatniej dekadzie nie może się poszczycić takim wynikiem finansowym. Można i trzeba na temat opłat pobieranych przez PZJ podyskutować, ale nie czas i miejsce na rozwijanie tej sprawy, w tak ważnej dla Związku chwili.
W ostatniej dekadzie byli tacy, którzy lekką ręką roztrwonili zgromadzone środki na zakup lokalu, pochodzące ze sprzedaży udziałów PZJ w Spółce CWJ Hipodrom!
Moim zdaniem nasze środowisko w mało elegancki sposób rozstało się z Prezesem Januszem S., do czego niestety przyczynił się sam zainteresowany, spóźnioną co najmniej o jeden dzień próbą przełożenia Zjazdu na termin późniejszy. Gdyby to nastąpiło przed przyjazdem Delegatów na miejsce, zapewne sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Można też dyskutować, czy przeprowadzony Zjazd Sprawozdawczo - Wyborczy 2021 odbył się z zachowaniem przepisów prawa, ale to już temat odrębny i zamknięty.
Ta zmienność we władzach Związku w minionej dekadzie, a co za tym idzie brak stabilizacji oraz ciągłości zarządzania jest jedną z przyczyn obecnego kryzysu, czyli podjętej przez 4-ch członków Zarządu PZJ i….Komisję Rewizyjną PZJ próby odwoływania Prezesa Oskara Szrajera przez „własny” Zarząd. Własny, bo jak pamiętamy wybrany przez Delegatów, ale… na prośbę, a raczej „z namaszczenia” samego Prezesa Oskara Szrajera (poza jedną osobą).
Cóż się więc raptem stało, że członkowie Zarządu stracili zaufanie do „swojego” Prezesa. Ano stało się to o czym wielu wiedziało i mówiło, ale wówczas, podczas tego pamiętnego, zmanipulowanego Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego PZJ, jak również niektórych wyborów delegatów na szczeblu wojewódzkim (niestety) – okryto zmową milczenia. Na nic się zdały złożone pisma do Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Biura Sportu i Rekreacji Miasta Stołecznego Warszawy, informujące o nieprawidłowościach podczas ostatnich wyborów. Oba urzędy/instytucje można śmiało powiedzieć, „zamiotły sprawy pod dywan”, choć częściowo dostrzegły „drobne” nieprawidłowości w procedurze wyborczej. Dziś w tej smutnej historii odwoływania Prezesa Oskara Sz., jak na dłoni wychodzą „sprawki” z tamtego okresu. Obecny Prezes stał się „zakładnikiem układu”, który pod płaszczykiem naprawy Związku, po kadencji Prezesa Janusza S. namaścił „swojego”, oczekując zarządzania Związkiem „podporządkowanego” tym, którzy stworzyli ten układ. Tymczasem Prezes „wymknął się spod kontroli” i w końcu dostrzegł te perfidne manipulacje i niecne sprawki co bardziej zapobiegliwych „działaczy” naszego sportu. Szkoda tylko, że dzieje się to teraz, ale czasu nie da się cofnąć i nasze środowisko znowu ma problem.
Moim zdaniem obecny Prezes miał szansę stanięcia w szranki wyborcze bez tego „zaplecza wspierającego” Jego wybór. Trzeba sobie jasno odpowiedzieć na kluczowe pytanie, czy wówczas ta gra wyborcza była grą czystą i czy intencją było naprawienie błędów w zarządzaniu poprzedników?
Obecny Prezes PZJ, będąc członkiem poprzedniego Zarządu Związku prawie do ostatniej chwili (rezygnację złożył 13.07.2021, tj. dwa miesiące przed wyborami!), powinien tak jak to się stało z trzema osobami tego gremium, poddać się procedurze udzielenia/bądź nie udzielenia absolutorium. Z trudnych do zrozumienia powodów, został z tego głosowania wyłączony wraz z Panią Martą Polaczek-Bigaj, która z Zarządu Prezesa Janusza S. „ewakuowała się” za pięć dwunasta (2.09.2021)!
Można napisać niezłą powieść o tym smutnym dla polskiego jeździectwa okresie i sypać jak z rękawa przykładami nieodpowiedzialnych działań, nie mających nic wspólnego z interesem i dobrem całego środowiska. Jedną z niech była rezygnacja, a właściwie zerwanie umowy dot. zakupionego przez PZJ od FN Niemiec programu informatycznego TORIS. Mało kto zadał sobie trud zapoznania się z zaletami i możliwościami tego programu, z którego korzysta od kilkudziesięciu lat niemiecka Federacja. Między innymi miał on na bieżąco rejestrować i archiwizować wszystkie wyniki sportowe zawodników i koni! Dziś nikt z nas nie ma możliwości szybkiego dostępu do kariery sportowej danego zawodnika/konia, jak również prozaicznie prostego, często potrzebnego zestawienia medalistów imprez mistrzowskich w rozbiciu na dyscypliny i kategorie wiekowe! Program TORIS w odniesieniu do obsługi zawodów pozbawiłby dochodów „krajowych informatyków” i to zapewne było główną przyczyną zerwania umowy, nie dostrzegając innych wartości tego programu. To jeden z przykładów partykularnego podejścia do spraw PZJ przez osoby, które zamiast działać na rzecz dobra ogółu, przedkładały interes własny lub wąskiej grupy „interesantów”.
Wydarzenia dotyczące ostatnich wyborów pozostawiły niesmak, choć większość delegatów z zadowoleniem przyjęła wybór Zarządu i Prezesa, chyba nie mając świadomości jak wiele było w tych wyborach nieprawidłowości i działań sprzyjających tylko wąskiej grupie osób naszego środowiska!
Będąc gościem ostatniego Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego PZJ z zażenowaniem obserwowałem jego przebieg i kolejny raz brak dyskusji na tematy sportowe, które od lat są marginalizowane, zamiast stanowić główny punkt obrad każdego zjazdu jako najwyższej władzy, jak to ma miejsce w innych związkach sportowych!
Mam jeszcze w pamięci postawione kandydatom do zarządu dwa kluczowe pytania:
czy nie widzi Pani/Pan w swoim kandydowaniu konfliktu interesu/ów (w myśl zapisów Ustawy o sporcie) oraz czy Pani/Pan deklaruje pracę społeczną w zarządzie PZJ. Wszystkie odpowiedzi na pierwsze pytanie były na NIE, a co do drugiego na TAK !
Jak wygląda sytuacja w odniesieniu do konfliktu interesów, niech każdy z Państwa sobie sam odpowie, patrząc na skład obecnego Zarządu. A co do deklarowanej pracy społecznej – to jak się do tego ma ustalona przez Zarząd „dniówka” za dzień poświęcony PZJ-owi, obecnie w wysokości 650 zł, nie mówiąc już o zatrudnieniu Dyrektora Zarządzającego, będącego członkiem Zarządu!?
Co nam przyniosło życie – widzimy i czytamy w opublikowanych na łamach portalu ŚK materiałach dotyczących obecnego konfliktu!
Żenującym podczas ostatniego Zjazdu Wyborczego była też sprawa wręczenie wielu delegatom, papierowej „instrukcji głosowań” do zarządu i komisji oraz na stanowiska podlegające wyborowi podczas zjazdu. Jestem przekonany, że część delegatów poprzez wręczenie im kartki z nazwiskami na konkretne stanowiska została „ubezwłasnowolniona”, co moim zdaniem było niedopuszczalne, a zdarzyło się po raz pierwszy w historii PZJ. Czy tak powinien wyglądać wolny, demokratyczny wybór, zgodny z sumieniem danego delegata ?
Zasadnym byłoby przeprowadzenie raz jeszcze wyborów delegatów na zjazd PZJ na szczeblu wojewódzkim, z dyskusją dotyczącą oczekiwań środowiska co do funkcji i roli PZJ z uwzględnieniem sytuacji organizacyjno-finansowej PZJ. Trzeba sobie oraz władzom sportowym (Ministerstwu Sportu i Turystyki) uzmysłowić, że cały ciężar sportu jeździeckiego – tego wyczynowego (olimpijskiego) spoczywa na barkach sektora prywatnego i trudno jest oczekiwać sukcesów porównywalnych z innymi dziedzinami sportu, znacznie mniej kosztownymi.
Koszty uprawiania jeździectwa na olimpijskim poziomie z szansami na medalowe osiągnięcia, to wg mojej wiedzy środki przekraczające całą dotację z budżetu Państwa na polski sport, więc… trudno tu dziś oczekiwać olimpijskich medali.
Cała mądrość zarządzania naszym sportem w aspekcie wyczynu powinna się sprowadzać do nawiązania partnerskich, dobrych relacji z osobami inwestującymi środki własne w nasz sport, zainteresowując ich budowaniem reprezentacji narodowych dla dobra ogólnego. Trzeba w tym niełatwym zadaniu uwzględnić fakt sprzedaży koni, które są promowane na imprezach częściowo finansowanych z budżetu Państwa. Sprawa nie jest łatwa, ale nie ma drugiego takiego sportu, w którym podstawowy „sprzęt” – czyli konie są własnością prywatną!
Patrząc z boku na działania obecnych Władz PZJ, po zapoznaniu się z wnioskiem o odwołanie Prezesa jak również Jego odpowiedzią na stawiane zarzuty, z przykrością stwierdzam, że konflikt jest bardzo poważny i nic nie wskazuje na pomyślne i szybkie jego rozwiązanie. Bez rzeczowej dyskusji, bez emocji i udowadniania swoich racji o tym co się wydarzyło w tej ostatniej nieszczęsnej dekadzie, nie ma szans na uspokojenie nastrojów w środowisku.
Mam duże wątpliwości, czy obecni Delegaci są gotowi spojrzeć krytycznie na sytuację do jakiej niestety sami doprowadzili, ulegając presji osób, które bezpardonowo dążą do przejęcia Związku dla swoich partykularnych interesów.
Do zarządzania naszym Związkiem są potrzebni ludzie bezinteresowni, którzy swój czas, wiedzę, doświadczenie, świadomie „oddadzą” całemu środowisku.
Byłem też świadkiem ostatnich wyborów w Warszawsko-Mazowieckim Związku Jeździeckim (przed wyborami w PZJ), które niestety wpisały się w ten smutny obraz źle pojmowanej jeździeckiej demokracji!
Bo jak można być jednocześnie, kandydatem na stanowisko prezesa, osobą prowadzącą zebranie wyborcze i dodatkowo komentatorem wypowiedzi delegatów zabierających głos! Ponadto niektórzy z obecnych na sali delegatów klubów zrzeszonych w W-MZJ posiadali po kilka mandatów (nawet 4-5), tym samym głosowali za nieobecnych, „wypaczając” niektóre wnioski. A przy wyborach delegatów W-MZJ na Walny Zjazd Sprawozdawczo-Wyborczy PZJ miało to szczególne znaczenie – wybór „samych swoich”!
Pozwalam sobie na koniec przedstawić kilka refleksji, prosząc osoby, które przeczytają ten materiał o zastanowienie się nad przyszłością PZJ i naszego coraz szerszego środowiska jeździeckiego:
- trudno będzie znaleźć do nowego zarządu PZJ osoby „bez konfliktu interesów”, ale trzeba poszukać takich, które nie będą przedkładały własnego „końskiego interesu” nad wyzwanie jakim będzie kierowanie sprawami całego polskiego jeździectwa,
- należy powrócić do wyboru władz związkowych drogą uczciwie przeprowadzanych i transparentnych kampanii wyborczych, bez tworzenia „grup interesów” wspierających danego kandydata,
- próby „korporacyjnego” zarządzania PZJ-tem trzeba odłożyć do lamusa. Do działalności sportowej należy podchodzić zupełnie inaczej. W biurze PZJ, zwłaszcza dziale sportowym muszą pracować PASJONACI, dla których weekendy będą z reguły zajęte obserwacjami zawodów, czyli najlepszą formą kontaktów ze środowiskiem, w tym z zawodnikami, szkoleniowcami, właścicielami koni, itd.,
- koniecznym jest zatrudnienie kompetentnych, godziwie wynagradzanych osób, na dwóch kluczowych dla biura stanowiskach - sekretarza generalnego oraz szefa wyszkolenia (dyrektora sportowego), na których będzie spoczywała pełna odpowiedzialność za bieżące sprawy organizacyjne i sportowo-szkoleniowe. Nie może się powtórzyć skandaliczna sytuacja jaka miała miejsce z kwalifikacjami drużyny skoczków do I.O. Pekin 2020, czy też zgłoszeniami zawodników wkkw do tychże I.O.,
- ciężar zarządzania sprawami sportowo-szkoleniowymi należy przenieść na kompetentnych pracowników biura Związku. Moim zdaniem jest niedopuszczalne aby o najważniejszych sprawach sportowo-szkoleniowych, w tym np. składach kadry narodowej decydowały osoby nie mające kontaktu na co dzień ze sportem wyczynowym,
- koniecznym jest ustanowienie w biurze osobnych „departamentów” odpowiedzialnych za sport wyczynowy, sport powszechny oraz szeroko rozumiane szkolenie i doszkalanie kadr dla sportu i organizacji zawodów. Rada Szkolenia Jeździeckiego /RSJ/ (kiedyś zwana Radą Trenerów) powinna być ciałem doradczym dla szefa wyszkolenia,
- chcąc zdobywać środki pozabudżetowe – sponsorskie, obecnie trudno dostępne ze względu na brak spektakularnych sukcesów sportowych, należy zbudować profesjonalna komórkę w biurze PZJ i w uzgodnieniu z zawodnikami kadry narodowej, właścicielami koni oraz organizatorami zawodów zawrzeć partnerskie umowy, przynoszące korzyści obu stronom,
- wprowadzenie odznaki „Jeżdżę konno” jako pierwszego kroku edukacji jeździeckiej można uznać za dobry pomysł obecnego Zarządu. Niestety realizacja tego zadania budzi już poważne wątpliwości. Zalegalizowano dość łatwą „maszynkę” zdobywania środków przez WZJ-ty i innych beneficjentów systemu, zapominając o najważniejszej funkcji jaką miał on spełniać
Zadaniem tej odznaki, ale i następnych miało być poprawienie podstawowego wyszkolenia nowych adeptów jazdy konnej. Tymczasem, jak widać w niektórych miejscach mamy do czynienia z bylejakością i łatwym zdobywaniem pieniędzy. Taka sytuacja nie może być dalej tolerowana, kontrolę nad nią musi przejąć profesjonalny dział szkolenia PZJ,
- oczekując na prawdziwe sukcesy w jeździectwie, w tym olimpijskie medale, potrzebne są ogromne środki, których Związek raczej nie zdobędzie. Trzeba więc zainteresować ludzi zamożnych, inwestujących prywatne środki w nasz sport, aby poczuli się współodpowiedzialni za zbudowanie narodowych reprezentacji. Ale do tego są potrzebne w Zarządzie i Biurze Związku osoby potrafiące nawiązać te partnerskie relacje dla tzw. dobra ogólnego, odkładając na bok animozje i kłótnie, przez które mamy w Związku i całym środowisku to….. co mamy !
- policzkiem dla doświadczonych szkoleniowców PZJ (z sukcesami sportowymi na swoim koncie) oraz dużym błędem obecnego Zarządu na początku tej kadencji było powołanie „ciała nadzorczego” nad RSJ w postaci Kolegium Koordynatorów ds. Szkolenia (KKS). Świadczy to o elementarnym braku wiedzy kim, tzn. z jakim doświadczeniem powinny być osoby zarządzające procesem szkolenia kadr trenersko-instruktorskich w PZJ. Patrząc w przeszłość PZJ, ta kuriozalna decyzja z KKS-em świadczy o braku szacunku dla tych, którzy w przeszłości odpowiadali za ten kluczowy dla Związku segment działalności. A jak sobie uzmysłowimy jakie Postacie na przestrzeni blisko 100-letniej historii PZJ odpowiadały za szkolenie i sport, to ………..ręce opadają patrząc na stan obecny!
- należy zrewidować metody zarządzania poszczególnymi dyscyplinami, a w nich kategoriami wiekowymi. Obecne wynagrodzenie i sposób zarządzania kadrą narodową przez trenerów-selekcjonerów nie są adekwatne do struktury i potrzeb polskiego jeździectwa,
- wszelkie wspomagające Zarząd i Biuro PZJ struktury „przy-zarządowe” powinny być ciałami doradczymi. I tak dla zarządu np. Rada Związku, w której składzie powinny znaleźć się osoby doświadczone i szanowane w środowisku jeździeckim, co miało miejsce w przeszłości. Dla etatowych pracowników biura, myśląc o dziale sportu, ale i trenerach-selekcjonerach, są potrzebne komisje sportowe jako ciała doradcze, w składach których powinni wchodzić doświadczeni szkoleniowcy,
- istnieje konieczność wprowadzenia elementarnej - papierowej dokumentacji szkoleniowej, bez której nie powinien być uruchamiany żaden program przygotowań, czy to rocznych czy też kilkuletnich, np. do IO/MŚ/ME. Wydawanie środków z dotacji państwowej, czyli budżetowych, ale i z dochodów własnych, tj. statutowych, nie powinno mieć miejsca bez tej dokumentacji. Obecnie jak mi wiadomo nie ma żadnej, dobrze i kompleksowo opracowanej pod względem merytorycznym dokumentacji szkoleniowej. Ten stan uniemożliwia dokonanie rzetelnej oceny startu i osiągniętych wyników na głównych imprezach, ale także oceny rozwoju, bądź stagnacji danego zawodnika lub pary jeździec/koń,
- w Związku nie jest prowadzona rejestracja przychodzącej i wychodzącej korespondencji (dziennik), co powoduje ignorowanie wielu składanych lub przesyłanych przez petentów spraw. Trudno doprawdy zrozumieć, kto podjął taką decyzję. Przypuszczam, że nie jest też prowadzona archiwizacja dokumentacji ważnej dla każdej instytucji,
- czytając protokoły z obrad Zarządu, trudno się zorientować jakie stanowisko w ważnych sprawach zajęli poszczególni członkowie tego gremium. Obrady Zarządu powinny być nagrywane (co było praktykowane w przeszłości), a w protokołach zapisana dyskusja i stanowisko/a poszczególnych osób w sprawach ważnych. Kuriozalną jest sprawa „zasłanianie się” przed ujawnianiem wielu spraw - przepisami RODO!
Dziękuję wszystkim tym, którzy przeczytali powyższy materiał, prosząc jednocześnie Delegatów na zbliżający się Nadzwyczajny Walny Zjazdu Delegatów PZJ o przygotowanie się do rzeczowej dyskusji i konstruktywne wnioski, pozwalające wyjść z obecnego kryzysu.
Z poważaniem.
Marcin Szczypiorski
Ps.
Wstrząsnął mną opublikowany 8.05.2023 na portalu ŚK materiał „wyznanie” Marcina Woldańskiego. Nie wnikając w meritum sprawy, to co wyznał p. Marcin obrazuje smutny stan relacji międzyludzkich w naszym środowiska oraz przewlekłość postępowań i koniunkturalizm ciał/osób powołanych do rozstrzygania zaistniałych zdarzeń.
Składy Zarządów PZJ ostatniej dekady wybrane podczas zjazdów sprawozdawczo-wyborczych i nadzwyczajnych
XVIII Zarząd PZJ (24.11.2012 – 29.11.2014)
- Prezes Łukasz ABGAROWICZ
- Vice-prezes Rafał Wawrzyniak
- Członkowie: Zbigniew Kaczorowski, Nemezjusz Kasztelan, Monika Słowik.
XVIII a Zarząd PZJ (29.11.2014 – 3.08.2015)
- Prezes Łukasz ABGAROWICZ (7.06.2015 – dymisja)
- Vice-prezes Marcin Podpora (zrezygnował 18.05.2015)
- Członkowie: Wojciech Jachymek, Nemezjusz Kasztelan, Henryk Święcicki (p.o. Prezesa do 3.08.2015), Sławomir Pietrzak (dokooptowany 18.05.2015 – zrezygnował 2.07.2015).
XVIII b Zarząd PZJ (3.08.2015 – 31.05.2016)
- Prezes Michał SZUBSKI (zrezygnował – 31.05.2016)
- Vice-prezes Henryk Święcicki
- Członkowie: Nemezjusz Kasztelan, Wojciech Jachymek (p.o. Prezesa 31.05 – 30.07.2016).
XVIII c Zarząd PZJ (30.07.2016 – 17.12.2016)
- Prezes Henryk ŚWIĘCICKI
- Vice-prezes Marcin Podpora (ponownie powołany do Zarządu tej kadencji)
- Członkowie: Wojciech Jachymek, Nemezjusz Kasztelan
XIX Zarząd PZJ (17/18.12.2016 – 5.04.2017)
- Prezes Marek SZEWCZYK (zrezygnował 18.01.2017)
- Vice-prezes Wojciech Pisarski (p.o. Prezesa 18.01.2017 – 5.04.2017)
- Członkowie: Bogdan Kuchejda, Iwona Maciejak, Marta Polaczek-Bigaj
XIX a Zarząd PZJ (5.04.2017 – 21.09.2021)
- Prezes Janusz SOŁTYSIAK
- Vice-prezes ds.Organizacyjnych Iwona Maciejak
- Vice-prezes ds.Szkolenia Marta Polaczek-Bigaj (zrezygnowała 2.09.2021)
- Członkowie: Bogdan Kuchejda, Oskar Szrajer (zrezygnował 13.07.2021
XX Zarząd PZJ (21.09.2021 – …………….?)
- Prezes Oskar SZRAJER
- Vice-prezes ds.Sportowych Marcin Kamiński
- Vice-prezes ds.Organizacyjnych Kaja Koczurowska-Wawrzkiewicz
- Członkowie: Patrycja Kaczorowska (sport powszechny), Hubert Kierznowski (sport wyczynowy)