Zarząd OZHK Łódź przy wydatnym wsparciu dyrektora Bogusławic Tadeusza Głoskowskiego postanowił zorganizować dla hodowców Wigilię na terenie stada. Powodów wyboru tego miejsca było kilka. Po pierwsze spotkanie to stało się także pretekstem do odbycia kilku innych imprez związanych z hodowlą koni. Stąd też potrzebne było miejsce w którym byłaby hala, boksy, sala konferencyjna i kuchnia…
Pierwszym punktem niezwykle napiętego programu było szkolenie dotyczące pokroju i aktualnych trendów w hodowli koni zimnokrwistych przeprowadzone przez kierownika WZHK w Białymstoku i przewodniczącego Komisji Ksiąg Stadnych Polskiego Konia Zimnokrwistego mgr inż. Wiesława Niewińskiego. Pomysł przeprowadzenia tego szkolenia padł w trakcie walnego zjazdu delegatów OZHK Łódź, które zobowiązało zarząd OZHK Łódź do zrealizowania go mocą jednej z uchwał.
Biorąc pod uwagę, iż ostatnio powstał Związek Hodowców Koni Ras Zimnokrwistych w Polsce szkolenie takie wydaje się jak najbardziej na czasie.
Pod względem organizacyjnym wyglądało ono następująco, część teoretyczna odbyła się na sali, gdzie mgr inż. Wiesław Niwiński posiłkując się zdjęciami ogierów zimnokrwistych z województwa łódzkiego omawiał ich wady i zalety. Następnie zebrani udali się na halę, gdzie podobny zabieg został przeprowadzony na „żywym okazie”. Przy okazji masztalerz ze stada pokazał jak prawidłowo pokazywać ogiera zimnokrwistego w ręku.
Kolejnym punktem programu było premiowanie źrebiąt ras szlachetnych z rocznika 2009, a więc sysaków i odsadków.
Ostatecznie dojechało 11 źrebiąt z rejonów południowych województwa łódzkiego, bardzo różnej jakości, co skrzętnie zanotowała komisja oceniająca.
Komisja pracowała w następującym składzie:
- Beata Kurpeta
- Tadeusz Głoskowski
- Wojciech Semik
Źrebięta oceniane były w skali 20 punktowej, za cztery elementy:
- typ
- pokrój
- zdrowie i rozwój
- ruch
Największe uznanie (nie tylko komisji) wzbudziły konie pana Mirosława Janika i pani Agnieszki Zaręby. Trzeba zresztą powiedzieć, że całkowicie zasłużenie, gdyż przywiezione przez nich źrebięta wyróżniały się zdecydowanie in plus na tle innych koni praktycznie pod każdym względem.
I tak pierwsze miejsce uzyskała Lady Diablotka m hodowli i własności Agnieszki Zaremby, córka nieodżałowanego ogiera Diabełek m znanego ze startów w konkurencji WKKW pod Bogusławem Owczarkiem.
Drugie miejsce przypadło klaczce Imedżin Pro sp hodowli i własności pana Mirosława Janika, córce oldenburskiego ogiera Pro Savage, uznanego i sprawdzonego reproduktora w hodowli koni oldenburskich, który stacjonował wcześniej w stadninie państwa Siergiejów w Żelichowie.
Trzecie miejsce przypadło klaczce Bira sp własności Mirosława Janika, potomkini ogiera Sir Robin sp.
Godnym podkreślenia jest to, iż jest to kolejny tegoroczny sukces hodowlany tego ogiera, który startuje w konkursach skokowych najwyższej rangi z Mistrzostwami Polski włącznie. Biorąc pod uwagę osiągnięcia jego nielicznego potomstwa jest on stanowczo za mało wykorzystywany jako reproduktor.
Następnie przystąpiono do oceny źrebiąt zimnokrwistych, których przed komisją stanęło pięć. Oceniano je również za te same elementy, co źrebięta szlachetne, przed komisją w podobnym składzie, z tą różnicą, że Tadeusza Głoskowskiego zastąpił Wiesław Niewiński.
W przypadku źrebiąt zimnokrwistych komisja zwróciła uwagę na fakt, iż wszystkie źrebięta są niezwykle wyrównane, doskonale przygotowane i pokazane i wyróżnienia należą się tak naprawdę wszystkim hodowcom, o czym świadczyły minimalne różnice punktowe między osobnikami.
Ponadto Wiesław Niwiński podkreślił, że takie sztuki chciałoby się oglądać na każdym premiowaniu.
Z kronikarskiego obowiązku odnotowuję więc, że pierwsze miejsce przypadło ogierkowi Bumelant, hodowli i własności Moniki Klinke, która należy od lat do wyróżniających się hodowców koni zimnokrwistych województwa łódzkiego (notabene na terenie jej gospodarstwa odbywało się w tym roku premiowanie źrebiąt zimnokrwistych z roczników 2007 i 2008).
Ostatnim i zdecydowanie najprzyjemniejszym punktem programu była świetnie przygotowana przez pracownice stada wigilia. Nie zabrakło niczego. Był opłatek, świąteczne życzenia, doskonałe, smakowicie przyrządzone i pięknie podane wigilijne wiktuały i przede wszystkim wspaniała, świąteczna atmosfera. Zabawa była wyśmienita, a dyskusjom i żartom nie było końca. W pewnym momencie rozochocone towarzystwo przystąpiło do chóralnych śpiewów, a ponieważ repertuar „wodzirejów” odbiegał zdecydowanie od świątecznych kolęd wzbudził powszechną wręcz wesołość.
W tak radosnej atmosferze goście rozjechali się do domów obiecując sobie, że na pewno wrócą tu za rok!
Krzysztof Lik