Kolejną dużą dawkę emocji i powodów do dumy dał kibicom, nie tylko z Polski, przejazd Sandry Sysojevej i klaczy Maxima Bella w konkursie Grand Prix.
Dokładnie o 10:10 na olimpijski czworobok wjechała Sandra Sysojeva na klaczy Maxima Bella. Para, o której świat ujeżdżeniowy mówi bardzo dużo w ostatnich dniach. Tak jak w konkursie GP klacz zachwycała swoją lekkością oraz możliwościami ruchowymi. Przede wszystkim spokojem i rozluźnieniem, co u tak młodego konia startującego w takiej atmosferze jak w Paryżu nie widzi się często. Piaffy i pasaże ocenione w granicach 7,5-8,5 pkt., podobnie przejścia pomiędzy tymi dwoma elementami, za które w arkuszu pojawiła się także 9-tka. Jedno przejście ze zmian co tempo do piruetu w pasażu nie było idealnie płynne – ale to była jedyna sytuacja, która w tym przejeździe nie wyszła zgodnie z planem. Ocena techniczna tego przejazdu to 73,893%. Za wrażenia artystyczne oraz harmonię pomiędzy zawodniczką i koniem sędziowie przyznali 86,257%. To dało wynik końcowy 80,075% i 15 miejsce w klasyfikacji końcowej Grand Prix Freestyle. Przypomnijmy, że podczas zawodów w CDI4* Aachen, gdzie Sandra Sysojeva i Maxima Bella zajęły 2 miejsce w GP Freestyle wynik wynosił 78,510%. Ten uzyskany podczas Igrzysk Olimpijskich jest nowym „personal best” reprezentantki Polski.
O komentarz dotyczący startów oraz przygotowania Sandry Sysojevej i klaczy Maxima Bella poprosiliśmy Dominikę Kraśko, trenerkę pary:
Dopiero powoli do nas dochodzi to, że wynik jaki Sandra uzyskała, ponad 80% to całkiem dobry rezultat. Cieszy nas, że mogłyśmy sprawić, że fani ujeżdżenia w Polsce mogą być dumni i się cieszyć razem z nami. Przed startami i po startach otrzymujemy ogromną liczbę wiadomości i telefonów, to jest coś niesamowitego. To jest dla nas ogromnie ważne, sprawia że czujemy, iż praca jaką wykonałyśmy w ostatnich latach zostaje w tak wspaniały sposób doceniona. Maxima Bella urodziła się po to, by startować w Grand Prix. To jest niesamowity, wyjątkowy koń. Tak naprawdę, droga którą Sandra przeszła z tym koniem, by ją do siebie przekonać, żeby Bella była „jej”, by stała się prawdziwą partnerką, była nadludzka. Myślę, że wiele osób by zrezygnowało z pracy z takim koniem. Ale nie Sandra. To, że Sandra jest w Polsce, że dostałyśmy ogromne wsparcie od naszego Związku, który uwierzył w nią i przyjął z otwartymi ramionami sprawia, że się chce robić to co robimy. Wszystkie tegoroczne starty były bardzo dokładnie zaplanowane, zależało nam, by sprawdzić się na dużych zawodach takich jak Hagen czy Aachen. Właściwie w trasie jesteśmy od 20 czerwca, kilka tygodni spędziłyśmy w Belgii. To wszystko sprawiło, że Sandra ma w sobie spokój, para była przygotowana do startu w Igrzyskach. Starałyśmy się zachować wszystkie nasze rytuały jeśli chodzi o przygotowanie, rozprężenie, trening pomiędzy startami. Bo do takich zawodów o tak wysokiej randze po prostu trzeba być przygotowanym – żeby nie było niespodzianek. Jeśli się czegoś nie robi w domu, to tego się nie zrobi również na zawodach. To proste. Musi być powtarzalność – zarówno wyników, jak i pewności wykonania poszczególnych elementów. Jeśli się to czuje na zawodach niższej rangi, wtedy można jechać na te ważniejsze imprezy. My start w Igrzyskach zaplanowałyśmy kilka lat temu. Ważnym punktem w przygotowaniach były pokazy na Cavaliadach, gdzie Bella mogła przyzwyczaić się do muzyki, atmosfery, publiczności i to zaprocentowało w tych najważniejszych tegorocznych startach. To było widać jak rozluźniona Munia wchodziła na czworobok, jak skupiona była na tym, co Sandra od niej chce i co ma do zrobienia. Co do wyników uzyskanych w Grand Prix to pewnie się powtórzę, ale takich się trochę spodziewałyśmy. Może to dziwnie zabrzmi, ale wiele rzeczy można policzyć i przewidzieć. Igrzyska to nie jest wycieczka krajoznawcza do Paryża, to jest zaszczyt z godnej reprezentacji naszego kraju, a to zobowiązuje do 100% przygotowania. Po każdym starcie wiemy co można poprawić i podchodzimy do tego realistycznie. Wiemy w którym elemencie jest do zdobycia punkt czy dwa więcej, w którym jeszcze nie. Oczywiście nie mogłyśmy przewidzieć, czy wynik z Grand Prix da nam kwalifikację do Freestyle. Nigdy nie wiadomo jak pojadą inne pary. Marzeniem było wejść do finału. I to się udało. Sandra w ostatnich latach bardzo dużo startowała, jest mega objeżdżona i wyniki uzyskane na Igrzyskach są tego efektem. Teraz Bella będzie miała zasłużony odpoczynek. Planujemy oczywiście kolejne starty m.in. w konkursach Pucharu Świata. Bo to jest nasz kolejny cel – Finał Pucharu Świata w przyszłym roku, a potem walka całym zespołem w Mistrzostwach Europy.
Fot. Łukasz Kowalski