Dla miłośników jazdy konnej, a zwłaszcza dla kibiców bardzo widowiskowej dyscypliny, jaką są skoki przez przeszkody, to miasto kojarzy się z ośrodkiem JKS Przybyszewo usytuowanym przy Wyższej Szkole Marketingu i Zarządzania w Lesznie.
W progach tego jeździeckiego ośrodka gościli uczestnicy zawodów regionalnych, ogólnopolskich, jak również imprez o charakterze mistrzowskim, takich Finały Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w 2001 roku (skoki, ujeżdżenie, WKKW), MP-B Juniorów i Młodych jeźdźców w 2002 roku czy Finał HPP w 2003 roku. W tym samym roku w hali przy ulicy Ostroroga pojawili się uczestnicy międzynarodowych zawodów CSI. W trosce o stały ich rozwój komitet organizacyjny od razu postanowił organizować je dwukrotnie w roku. Wiosenne kończyć miały sezon startów halowych, a jesienne otwierać.
Pięć kolejnych lat organizacji zawodów i ciągłego doskonalenia samego ośrodka przyniosło w poprzednim roku pewną zmianę w koncepcji ich rozgrywania.
Chcąc ściągnąć do Polski liczących się zawodników, trzeba spełnić kilka podstawowych warunków. O takich sprawach, jak stosowna do rangi imprezy pula nagród nie trzeba nikogo przekonywać. Jednak suma wypłacanych w mityngu premii nie wyczerpuje listy.
Kto wie, czy nie istotniejszym aspektem jest kwestia jakości podłoża konkursowej areny? Zawodnicy okupujący wysokie lokaty, zwłaszcza z pierwszej setki w Rankingu Rolexa zdobyli je dzięki startom w stosunkowo dużej liczbie imprez międzynarodowych. W trosce o stan nóg swoich niebotycznie drogich koni nie zaryzykują oni udziału w zawodach, które rozgrywane będą na podłożu bardziej podobnym do płyty lotniska czy luźnej, uciekającej spod końskich nóg plaży.
Mamy niestety na tym polu wiele przykrych doświadczeń (jak: wpadki z podłożem Torwaru czy ubiegłoroczne zawody rozegrane na terenie MTP w Poznaniu).
Prawdę tę doskonale zrozumieli właściciele lesznieńskiej hali.
Kolejnym powodem utrudniającym ściągnięcie do Polski silnych zawodników z Europy Zachodniej jest niestety stan dróg dojazdowych do miast, w których odbywają się międzynarodowe imprezy. Mając w perspektywie wielogodzinną gehennę pokonywania wąskich, zatłoczonych i pełnych dziur „wyrobów drogopodobnych” wielu z nich rezygnowało do tej pory ze startów w naszym kraju.
Wiosenne zawody 2008 roku zostały przeniesione na termin jesienny, by wraz z trzygwiazdkowymi zawodami CSI rozgrywanymi w Lesznie tydzień po tygodniu oraz w innych miastach Polski stworzyć swoisty Autumn Tour of Poland, czyli cykl zawodów rozgrywanych w możliwie blisko położonych miastach z jak najlepszym połączeniem drogowym. Leszno, Poznań (MTP) i Katowice (Spodek) doskonale wpisały się w poprzednim roku w tą koncepcję.
Zmianie koncepcji towarzyszyła jesienią 2008 roku wymiana podłoża w hali głównej ośrodka Wyższej Szkoły Marketingu i Zarządzania w Lesznie.
Potwierdzeniem słuszności tego sposobu myślenia były opinie zagranicznych zawodników po zawodach oraz ich chętne i liczne odwiedzanie Leszna w trakcie dwutygodniowego mityngu na przełomie lutego i marca 2009 roku w dwugwiazdkowych zawodach CSI.
Przed zbliżającym się jesiennym cyklem zawodów CSI zaradni gospodarze wymienili podłoże w hali rozprężalni i łączniku pomiędzy nią a halą główną.
Ten ostatni akord zaplanowanych zmian uczynił z ośrodka w Lesznie obiekt najlepiej przygotowany do przeprowadzenia wysokich rangą zawodów halowych w Polsce.
Dobra opinia jaka rozeszła się po Europie po serii z jesieni 2008 roku i wiosennym cyklu 2009 roku skutkowały niebywałą popularnością wśród zagranicznych zawodników przed zawodami, jakie rozegrane zostały w listopadzie br.
W pierwszej odsłonie, czyli zawodach CSI **, które odbyły się w terminie 6-8 listopada 2009 roku na parkurach autorstwa Łukasza Jankowskiego, w trakcie dwunastu konkursów trzydniowych zmagań wystąpiło 137 zawodników reprezentujących 24 kraje i dosiadających 350 koni.
Wśród nich najwyższe pozycje według aktualnego wtedy Rankingu Rolexa No. 105 zajmowali: Henk Van De Pol (NED) sklasyfikowany na 30 pozycji, Christina Liebherr (SUI) sklasyfikowana na 44 pozycji oraz Jur Vrieling (NED) zajmujący 53 miejsce.
W trakcie tych zawodów rozegrano aż dwa konkursy, w których startujący zawodnicy mogli zdobywać punkty do Rankingu Rolexa. W pierwszym z nich, sobotnim konkursie DR nr 8, zwyciężyła amazonka z Wielkiej Brytanii – Ellen Whitaker dosiadająca wyhodowanego w Szwajcarii ogiera ON LINE. Pochodząca z bardzo „końskiej” rodziny sympatyczna zawodniczka bez błędów pokonała parkur i zrobiła to najszybciej z grona 12 innych startujących, którym udało się uniknąć zrzutek.
Na miejscu drugim uplasował się gość z Irlandii – David O’Brien (IRL) dosiadający irlandzkiej hodowli klaczy MO CHROI a na trzecim powracający na wysokie miejsca w dużych zawodach Jarosław Skrzyczyński (POL) startujący na wyhodowanej w Polsce klaczy TMN CORIANA.
Główny konkurs zawodów GP Leszna, w którym walczono również o punkty w rankingu Rolexa przyniósł zwycięstwo innego potomka utytułowanych w jeździectwie rodziców – Tomasa Weinberga (GER), który startował na swoim podstawowym koniu, wałachu ESCOBAR. Drugie miejsce zajęła młoda duńska amazonka Marie Moesgaard (DEN) dosiadająca klaczy SKOVBO’S CALINA. Miejsce trzecie wywalczył wysoko notowany w Rankingu Rolexa Jens Fredricson (SWE) dosiadający wałacha LUNATIC.
Bardzo dobrą postawę i waleczność zaprezentowała w tym konkursie polska amazonka Alicja Grygier. Startująca w kategorii młodych jeźdźców utalentowana zawodniczka dosiadając swojego wałacha CANDILO’S BOY zajęła w tym trudnym i mocno obsadzonym konkursie bardzo wysokie, czwarte miejsce.
W opinii wielu uczestników tych zawodów, na doskonale przygotowanym podłożu w hali WSMiZ w Lesznie gospodarz toru Łukasz Jankowski postawił bardzo trudne i wymagające parkury. Dużo zadań technicznych, wymagających od startujących koni dobrego przygotowania gimnastycznego, adekwatnych było do rangi zawodów, sprawiając jednak sporo problemów wielu doświadczonym i utytułowanym zawodnikom.
Rozegrane w następny weekend zawody CSI-W *** zgromadziły na listach startowych równie pokaźna ilość zawodników i jeszcze większą koni.
W trakcie czterech dni rywalizacji widzowie mogli zobaczyć 133 zawodników z 26 krajów, dosiadających 393 konie. Podwoiła się liczba startujących, którzy zostali sklasyfikowani w pierwszej setce świeżo opublikowanego Rankingu Rolexa No. 106.
Do znanej z wcześniejszych o tydzień zawodów trójki (ich pozycje zmieniły się nieznacznie) dołączyli: zajmująca 42 miejsce Angelique Hoorn (NED), Leon Tjijsen (NED) z 53 miejsca oraz zajmująca teraz wysoką, 89 pozycję Ellen Whitaker (GBR).
Dodatkową atrakcją tej odsłony jeździeckiego maratonu w Lesznie był niewątpliwie fakt, że każdego dnia był rozgrywany jeden konkurs dający możliwość zdobycia punktów rankingowych do Rankingu Rolexa.
Pierwszy z nich, dwufazowy konkurs DR miał być zgodnie z propozycjami jedyną kwalifikacją do dalszych konkursów DR i konkursu GP Leszna. Miał być, ale tak się nie stało, o czym trochę później. W każdym razie, w konkursie tym zwyciężyła Angelique Hoorn (NED) wyprzedzając reprezentanta Rosji Vladimira Beletskiego (RUS) oraz mającą dobra passę w Lesznie, startującą w kategorii młodych jeźdźców − Marie Moesgaard (DEN).
Najwyższe lokaty z polskich zawodników uzyskali w tym konkursie Tomasz Kuczerawy – 11 miejsce oraz Michał Ziębicki – 16 pozycja.
W piątkowym konkursie DR miało wystartować tylko 60 najwyżej sklasyfikowanych po czwartkowej eliminacji zawodników. Jednak już w czwartek wieczorem w długiej kolejce do Sędziego Głównego zawodów, Marka Zaleskiego ustawili się niezadowoleni z jednej tylko szansy na kwalifikację do dalszych startów w DR zawodnicy. Oczywiście byli to ci, którym pech czy brak szczęścia nie pozwolił na znalezienie się w premiowanej grupie.
Przedmiotem ich zabiegów było otworzenie piątkowej rywalizacji w konkursie DR − tak, by do konkursu GP można było kwalifikować się w dwóch konkursach. Sztywne początkowo stanowisko SG, potwierdzone sugestią Przewodniczącego Komisji Skoków FEI, zostało jednak rozmiękczone w trakcie jesiennej nocy. Interwencje niezakwalifikowanych zawodników w międzynarodowej centrali FEI przyniosły w piątek informację o otwarciu konkursu DR.
Decyzja ta przyjęta z zadowoleniem przez czwartkowych malkontentów nie wzbudziła zachwytu u części zawodników, którzy kładli się spać szczęśliwi z powodu kwalifikacji do dalszych startów w konkursach DR.
Piątkowy konkurs DR, którego wyniki miały oprócz kolejnych punktów zaliczanych do Rankingu Rolexa dać ostateczną odpowiedź, kto wystartuje w niedzielnym GP, przyniósł dosyć nieoczekiwane rozstrzygnięcie.
Dwie pierwsze lokaty przypadły (niezakwalifikowanym do niego w czwartek) estońskim zawodnikom. Zwyciężył startujący na VIRGIN EXPRESS − Rein Pill. Drugie miejsce zdobył jego rodak − Tiit Kivisild, startujący na TORRERO. Kolejne trzy miejsca zdobyły polskie pary: Andrzej Głoskowski – IMEQUYL, Andrzej Lemański − Bischof L oraz Aleksandra Lusina − COSTELLO. Za nimi uplasowała reprezentująca subligę południową LEC – węgierska amazonka Mariann Hugyecz – LASLUI.
Tak więc pierwsze 6 miejsc w tym konkursie przypadło przedstawicielom „słabszej” LEC.
Jak było do przewidzenia, po zakończeniu konkursu okazało się, że kilku zawodnikom zakwalifikowanym do niedzielnego konkursu GP, zgodnie z propozycjami, nie udało się ta sztuka po dwóch kwalifikacjach. Między innymi „wypadli” z grona szczęśliwców: Łukasz Jończyk i Alicja Grygier, która tak udanie wystąpiła w najważniejszym konkursie zawodów w poprzednim tygodniu oraz jedna z gwiazd LEZ – Jur Vreling (NED).
Kolejne rozmowy z SG zawodów, kolejne nerwowe komentarze sytuacji nie zdołały doprowadzić do zwiększenia limitu startujących w GP Leszna.
Dodatkowego smaczku całej tej sprawie dodaje fakt, że w niedzielę okazało się, że spośród szczęśliwej 60-ki wycofało się ze startu dwóch zawodników. Jednak decyzją SG nie dopuszczono do startu zawodników z pozycji 61 i 62. Uzasadnieniem takiego stanowiska była obrona zapisów zawartych w propozycjach.
Postawa warta z pewnością pochwały. Jednak w świetle piątkowego odstępstwa może wydawać się dosyć kuriozalna. Tym bardziej, że na obydwu „spornych” miejscach znaleźli się Alicja Grygier i Jur Vreling, którzy w zgodzie z zapisami propozycji zakwalifikowali się do GP po czwartkowej kwalifikacji.
Szkoda, naprawdę bardzo szkoda, że całe to zamieszanie wokół kwalifikacji do GP Leszna położyło się niepotrzebnym cieniem na doskonale przygotowanych i przeprowadzonych zawodach.
Sobotnią szansą na podreperowanie swojego konta w Rankingu Rolexa był dwufazowy konkurs finałowy ŚR, w którym wystartowało 150 koni! Do jego drugiej fazy zakwalifikowało się 57 spośród nich. Zwyciężył jeden z faworytów – Jur Vreling na WADRO’S NERINA. W pierwszej dziesiątce konkursu znalazły się dwie polskie pary: Jarosław Skrzyczyński – TMN CORIANA na miejscu 6 oraz junior Konrad Kargol – DOLORES na pozycji 8.
Atrakcją sobotniego wieczoru był konkurs potęgi skoku w którym wystartowało 11 par. Po bardzo emocjonującej walce zwycięstwo wywalczył nasz „specjalista” od wysokich skoków – Tomasz Klein dosiadający niezwykle walecznej i jeszcze trudniejszej w prowadzeniu klaczy LARISSA 644.
W ostatnim i najważniejszym konkursie zawodów, niedzielnym GP Leszna wystartowało ostatecznie 58 zawodników. Bez błędów parkur przebiegu podstawowego pokonało jedynie 6 z nich. Po emocjonującej, ale niestety bez udziału polskich jeźdźców rozgrywce zwyciężył Leon Thijssen (NED) dosiadający kona TYSON.
Najlepszym z polskich reprezentantów okazał się Stanisław Przedpełski, który startując na LOVE PARADE 5, po dwóch zrzutkach uplasował się na 30 pozycji.
Czy wobec tego można mówić o jakiejś katastrofalnej porażce jaką ponieśli polscy skoczkowie w konfrontacji z bardzo mocnymi zawodnikami LEZ?
Z pewnością nie! Jak widać w wynikach wszystkich konkursów dostępnych na stronie internetowej www.swiatkoni.pl, we wszystkich konkursach walczyli oni jak równy z równym z utytułowanymi przeciwnikami z Niemiec, Holandii czy Danii. W wielu przejazdach prezentowanych choćby przez Krzysztofa Ludwiczaka, Andrzeja Głoskowskiego czy Jarosława Skrzyczyńskiego widać było, że ich umiejętności techniczne nie ustępowały wysoko notowanym w Rankingu Rolexa przeciwnikom. O końcowych miejscach decydowała klasa dosiadanych koni.
Skoro już jestem przy Jarosławie Skrzyczyńskim, to muszę przyznać, że jestem pod dużym wrażeniem postępu, jaki dokonały jego klacze − QUINTERA i TMN CORIANA. Wszystko wskazuje na to, że jego pracowitość w pracy z końmi zostanie nagrodzona w przyszłym i kolejnych sezonach dobrymi miejscami w poważnych zawodach.
Cóż można powiedzieć o zakończonym jeździeckim, jesiennym maratonie w Lesznie? Z pewnością to, że okazał się wielkim sukcesem, zaskakując z pewnością tak ilością startujących gości z Europy Zachodniej, jak też (a może przede wszystkim) ich wysokimi notowaniami.
Były to najsilniej obsadzone od wielu, wielu lat zawody rozegrane w naszym kraju. Jak widać, można i w dobie kryzysu rozwijać się i udanie gonić czołówkę światową. Jak podkreślają zagraniczni jeźdźcy, organizacja tych zawodów w niczym nie ustępowała tej klasy imprezom w krajach jeździeckiej czołówki.
Jaka jest więc recepta na sukces? Nie miejmy złudzeń, że magnesem przyciągającym do Leszna tylu dobrych zawodników była sympatia do naszego kraju. To pragmatyzm kazał im zapakować swoje konie do koniowozów i udać się w długą podróż. Możliwość zdobywania punktów rankingowych Rolexa w 6 konkursach całego dwutygodniowego cyklu bez potrzeby ruszania się z miejsca oraz starty na doskonałym podłożu − to aspekty, które spowodowały, że w tym roku tak licznie zjawili się oni w Lesznie. Z tych samych powodów zapewne zobaczymy ich w kolejnych rozgrywanych tu zawodach.
Sama hala przy WSMiZ w Lesznie zabezpiecza od strony technicznej przeprowadzenie zawodów na doskonałym, światowym poziomie. Doskonałe i chwalone przez startujących podłoże w części konkursowej i na rozprężalni, bliskość stajni i (mimo bardzo dużej liczby startujących) sprawne przeprowadzenie wszystkich konkursów − to z pewnością dobra wizytówka możliwości organizacyjnych pana Jana Sołtysiaka i całego zespołu ludzi pracujących przy obsłudze zawodów. Jedynym mankamentem, jaki można by podnieść jest skromna ilość miejsca przeznaczonego na trybuny dla widzów.
Być może mający wiele dalekosiężnych planów w swojej głowie Kanclerz WSMiZ w Lesznie ma już jakieś rozwiązanie tej kwestii. Zanim jednak to nastąpi, organizatorzy postarali się o zapewnienie szerokiej widowni przed ekranami monitorów komputerowych, zapraszając do współpracy redakcję naszego miesięcznika. Dzięki internetowej relacji na żywo przeprowadzonej przez „Świat Koni” zawody CSI** obejrzało ponad 11 tysięcy widzów, a rozegrane w następny weekend CSI-W*** − ponad 14 tysięcy.
Kolejni widzowie będą mogli oglądać już na spokojnie obszerny materiał z zawodów CSI-W*** zawarty na dołączonej do grudniowego numeru ŚK płycie DVD.