W Kuźni Nowowiejskiej rozegrane zostały eliminacje OOM Regionu II w skokach przez przeszkody. W Kucach ostatecznie wystartowało 12 zawodników, w Dużych Koniach 23 pary.
   W obu kategoriach pierwsze „trójki” w klasyfikacji końcowej zdecydowanie się wyróżniały, zarówno wynikami, jak i stylem jazdy i toczyły zaciętą walkę o zwycięstwo do ostatniego przejazdu.
   A w OOM styl jazdy jest szczególnie ważny, ponieważ oba półfinały i pierwszy nawrót finału rozgrywane są jako konkursy z oceną stylu jeźdźca oceniane przez pięciu sędziów stylu. Przy czym dwie skrajne oceny są odrzucane, a pozostałe (od tego roku) sumowane razem z wynikiem z parkuru.
   Walka była naprawdę interesująca, a sędziowie stylowi pracowali na wysokim poziomie, co widać zresztą po wynikach cząstkowych...

   Pełne wyniki poszczególnych konkursów i klasyfikacji końcowej w załączeniu! 

   Zawody rozgrywane na parkurze piaszczystym byłyby w pełni udane, gdyby nie trzy „zgrzyty”, o których trudno nie wspomnieć, a które powinny być znaczącym sygnałem przede wszystkim dla władz jeździeckich, tak krajowych, jak i wojewódzkich.

    Po pierwsze okazało się, że nie wszyscy zgłoszeni do zawodów, trenerzy, opiekunowie, a także PZJ, znają przepisy dopuszczające do startu w eliminacjach OOM. Sędzia Główny opierając się o przepisy PZJ miał rację i „był w prawie” nie dopuścić dójki zawodników do startu!
   Dopiero po nieco burzliwej „telekonferencji” wystartowali warunkowo, za specjalną zgodą PZJ…
   Dobrze by jednak było, żeby w PZJ była osoba, która na bieżąco konfrontowała by różne przepisy ze sobą i zadbała o ich zgodność!
   Swoją drogą ciekawy jestem, co z tym „pasztetem” zrobi PZJ, przy podziale miejsc na finały, bo można teoretycznie przyjąć, że w naszym Regionie część zawodników w ogóle nie wystartowała właśnie z powodu znajomości tych przepisów… Jeśli w innych Regionach byli dopuszczani, to może być problem przy obliczaniu statystycznego podziału miejsc w finale…

   Drugi problem był jeszcze poważniejszy i o mało nie doprowadził do prawdziwego skandalu, czyli odwołania zawodów eliminacyjnych!!!
   Okazało się bowiem, że na zawody nie dojechał sędzia stylu z Lubelskiego OZJ. Małego tego, organizator zawodów dowiedział się o tym po interwencji telefonicznej na 30 minut przed pierwszym sobotnim konkursem eliminacyjnym!
Pomijam już fakt, że od początku odmówiło przysłania swojego sędziego stylu Łódzkie, a w Podlaskim po prostu takowego nie ma…
   Gdyby nie fakt, że niedowierzając do końca „związkowym zdolnościom organizacyjnym” współorganizator zawodów eliminacyjnych - czyli Stowarzyszenie Kuźnia Nowowiejska – zatrudniło na zawodach jako Gospodarza Toru, Jarosława Płatosa, który jest również sędzią stylu, eliminacje po prostu nie mogłyby się odbyć, lub ich wyniki mogły by być zakwestionowane!
   Wielkie brawa dla p. Jarka, który potrafił tak załatwić sprawy, że przy pomocy i dobrej organizacji stawiał parkury zarówno na eliminacjach oraz ZR (takie miał zadanie) i jeszcze sędziował stylowo!!!
Ale…
Zgodnie z Regulaminem OOM organizatorem i koordynatorem eliminacji regionalnych jest odnośny WZJ. Jako przedstawiciel KO zawodów, czyli Kuźni, byłem i w maju, i w czerwcu na zebraniach Zarządu WMZJ (protokoły do wglądu zainteresowanych), gdzie otrzymałem zapewnienie, że obsada sędziów stylu będzie załatwiona przez Zarząd WMZJ. Tak się niestety z różnych przyczyn nie stało. Na zawodach nie było również ani Prezesa, ani V-ce Prezesa ds. organizacyjnych, ani V-ce Prezesa ds. sportowych, a co gorsza nie zainteresowali się Oni wcześniej, czy Komitet Organizacyjny nie ma jakiś problemów, nie mówiąc już o potwierdzeniu przyjazdu sędziów stylowych (pozostałych bez problemu załatwił KO Kuźnia)…
Może to gorzkie słowa płynące od gospodarzy i organizatorów, którzy zrobili bardzo wiele, żeby zawody były jak najbardziej przyjazne i udane… Ale tak sobie myślę, że nie tak – niezależnie od sympatii czy antypatii do klubu czy osób – powinna wyglądać współpraca WZJ z ośrodkami jeździeckimi organizującymi zawody…

Po trzecie i najśmieszniejsze, albo najgłupsze…
W nocy z soboty na niedzielę, z parkuru OOM „zaginął” z ustawionej już przeszkody plastik zwany rów z wodą.
Znalazł się w niedzielę po południu, na poboczu, przy drodze dojazdowej do Kuźni, ok. 2-3 kilometrów od ośrodka!
Przypadek? Raczej nie!!!
Wiem z wieloletniego doświadczenia, że na niektórych zawodach „przyklejają się niektórym do rąk” kłódki bezpiecznikowe, ale z kradzieżą rowu spotkałem się pierwszy raz…
Osoba, która to zrobiła – choćby z czystej głupoty – niech się stuknie następnym razem mocno w głowę… A organizator i tak sobie poradził…

   Generalnie, wszystko zakończyło się szczęśliwie, choć nerwowych (zupełnie niepotrzebnie) chwil nie zabrakło…
Najważniejsze, że nie padało, plac był przygotowany bardzo dobrze, parkury urozmaicone i ciekawe, „dzieciaki” ambitnie walczyły!!!
Co do poziomu można podyskutować, ale ja osobiście gratuluję wszystkim uczestnikom, nie tylko tym, którzy zdobędą kwalifikacje na finały…

L.D.