Kilka słów o przyjaźni w chorobie
Wiele osób nazywa swoje konie przyjaciółmi. Mało kto jednak decyduje się na opiekę nad chorym koniem trwającą dłużej niż kilka tygodni. Większość osób, zwących siebie dumnie przyjaciółmi, sprzedaje konia, który podejrzanie długo kaszle lub kolkuje częściej od innych mieszkańców stajni, nie mówiąc już o przewlekłych kulawiznach. Kopytny przyjaciel nie kończy jednak zwykle swego żywota od razu w rzeźni. „Przyjaciel” woli założyć białe rękawiczki i sprzedać konia do handlarza, który „na pewno znajdzie dla niego właściwy dom”. Choć ciężko za właściwy dom uznać ubojnię. Jest wśród końskich przyjaciół jednak grupa tych prawdziwych, którzy decydują się na wspólną drogę przez chorobę konia. Mimo że często muszą zdać sobie sprawę, że ich wierzchowiec nigdy więcej nie będzie już nosił na swoim grzbiecie jeźdźca. Prawdziwych przyjaciół koni, o szlachetnych sercach, jest niewielu. Choć napisano już wiele artykułów i poradników o opiece nad chorym koniem, to niestety często dla sporej grupy właścicieli sposoby w nich opisane są niemożliwe do osiągnięcia przede wszystkim ze względu na koszty. Można oczywiście polemizować, czy człowiek, którego nie stać na wybudowanie osobnej stajni dla konia z problemami oddechowymi, powinien decydować się w ogóle na posiadanie zwierzęcia tego gatunku. Znajdzie się na pewno wiele głosów, że absolutnie nie powinien. Z doświadczenia jednak wiem, że sędziwych lat konie dożywają właśnie u tych osób, które często dzielą się ze swoimi kopytnymi przyjaciółmi ostatnią kromką chleba, traktując ich niemal jak członków rodziny. I często w uboższych stajniach konie wiodą żywot bliższy końskiemu szczęściu od tych wyłożonych przysłowiowymi marmurami. Przyjemniejszy im zwykły koc zarzucony na grzbiet od markowej derki za kilkaset złotych. Bo niestety tak często bywa, że ci majętni „przyjaciele” koni pozbywają się ich najszybciej, kiedy w stajni nie czeka już na nich dawny czempion, tylko chore zwierzę o wartości wprost proporcjonalnej do swojej wagi.
Co może sprawiać trudności w opiece nad chorym koniem jesienią i zimą?
Zwiększony czas pobytu w stajni – ideałem jest, kiedy konie mogą spędzać cały rok na świeżym powietrzu. Niestety nie wszystkie są w stanie podołać niekorzystnym warunkom atmosferycznym. Zaliczają się do nich przede wszystkim konie chore, których odporność jest silnie osłabiona. Część z nich, wskutek przewlekłych chorób, straciła dużo na wadze i nie chroni ich przed zimnem warstwa tłuszczu. Niestety czasem derka nie jest w stanie zapewnić wystarczającej ochrony, kiedy na dworze panują mocno ujemne temperatury lub co jest jeszcze bardziej niebezpieczne, wieje mocny wiatr i pada deszcz. Koń musi wtedy spędzić więcej czasu w stajni.
Złe podłoże na wybiegu – jesienne deszcze potrafią wybieg zamienić w błotnistą sadzawkę, a gdy słupek rtęci spadnie poniżej zera, kałuże przeistaczają się w mniejsze lub większe lodowiska. Są to warunki sprzyjające kontuzjom u wszystkich koni, ale u tych chorych szczególnie. Ich sprawność fizyczna często dalece odbiega od przeciętnej i spłoszone albo przegonione przez inne konie łatwiej mogą się przewrócić. Co
więcej, ich kości, stawy, mięśnie i ścięgna są bardziej podatne na uszkodzenia przez swoją mniejszą elastyczność i wytrzymałość. Kolejnym problemem jest czas bezśnieżnych mrozów, kiedy sprężyste dotąd podłoże przypomina swoją twardością wybetonowany plac. Jest to niezdrowe dla wszystkich koni z uwagi na znaczne obciążenie stawów i niebezpieczne przez fakt minimalnej przyczepności. Galop po takim podłożu porównać można do szarży na asfalcie, która przy niewielkim nawet zakręcie zakończyć może się upadkiem. Sprawa jednak komplikuje się znacznie bardziej w przypadku koni z chorymi stawami, u których pobyt na takim wybiegu może zakończyć się nasileniem kulawizny. W najgorszym położeniu są konie z przewlekłym ochwatem, u których zrotowana kość kopytowa znajduje się tuż nad podeszwą, niejednokrotnie nawet ją wybrzuszając. U nich pobyt na wybiegu z twardym podłożem skończyć się może podbiciem z rozległymi wylewami krwawymi na podeszwie kopyta i tzw. ropą w kopycie.
Brak trawy na pastwisku – brak pełnowartościowego pastwiska pozbawia konie najzdrowszej pod względem składu i sposobu pobierania paszy.
W związku z powyższym na właściciela chorego konia w okresie jesienno-zimowym czeka wiele trudności. Musi on zapewnić wygodne i bezpieczne stajenne zacisze, w którym do minimum zostaną zredukowane niekorzystne warunki. Koń musi mieć właściwie dobraną i podaną paszę oraz mimo niesprzyjających warunków, regularny ruch na świeżym powietrzu.
Jak sobie radzić?
Problemy w utrzymaniu chorego konia w okresie jesienno-zimowym dotyczą praktycznie wszystkich aspektów, nie jest to więc zadanie łatwe. Problem dodatkowo komplikuje fakt posiadania również innych koni. Stworzenie nowych, bezpiecznych warunków dla jednego konia jest znacznie łatwiejsze, jeżeli posiadamy tylko jedno zwierzę. Z każdym kolejnym musimy przemnożyć wszystkie dodatkowe czynności i koszty. Przede wszystkim dotyczy to warunków specjalnych dla koni z problemami oddechowymi, które wymagają środowiska o jak najmniejszym zapyleniu z eliminacją alergenów. Nic nie da zmiana ściółki w boksie chorego konia i podawanie mu dobrej jakości moczonego siana, jeżeli jego koledzy z sąsiednich boksów nie będą również traktowani w ten sposób. Kurz jest wszędobylski i wystarczy tylko jedno jego źródło w stajni, aby koń-alergik zareagował kaszlem i dusznością.
Konie z problemami oddechowymi
Zaburzenia układu oddechowego na tle alergicznym znajdują się w ścisłej czołówce wśród schorzeń występujących u koni utrzymywanych w warunkach stajennych. Stanowią one, obok problemów ortopedycznych, główny czynnik limitujący użytkowanie wierzchowe i zaprzęgowe. Nawracający kaszel i wyciek z nosa są pierwszymi objawami nawracającego zwężenia dróg oddechowych, zwanego w skrócie RAO (Reccurent Airway Obstruction). Jeżeli koń w dalszym ciągu będzie narażony na kontakt z alergenami wziewnymi, do kaszlu i wycieku z nosa dołączy również duszność i obniżona tolerancja na wysiłek. Początkowo objawy te występują tylko w kontakcie z alergenami takimi jak kurz obecny w stajni. Stanowi on mieszaninę różnych drobinek, wśród których najgroźniejsze dla koni są te pochodzące z siana i słomy. W drogach oddechowych dochodzi do przewlekłego stanu zapalnego przez ciągłe podrażnianie błony śluzowej alergenami. W wyniku tego zostaje znacznie zwiększona produkcja śluzu, który ma za zadanie wychwytywać cząsteczki kurzu. Śluzu jest coraz więcej, zaczyna zalegać w drogach oddechowych powodując duszność. Jeśli taki koń zostanie poddany wysiłkowi, mogą u niego w płucach zajść nieodwracalne zmiany rozedmowe. W trakcie pracy znacznie wzrasta ciśnienie w układzie oddechowym, które wywiera nacisk na ściany pęcherzyków płucnych. Niektóre z nich są zatkane przez zalegający śluz i ich ściany pękają. Z kilku pęcherzyków robi się jeden większy zwany kawerną (łac. caverna – jama). Diametralnie zmniejsza się przez to powierzchnia oddechowa płuc, a ściany pęcherzyków tracą swoją sprężystość. Rozedma płuc pojawia się jako powikłanie RAO, także u koni niepracujących. Głównym objawem jest duszność. Obok przyspieszonego oddechu i rozszerzonych nozdrzy z czasem pojawia się tak zwana rynienka wydechowa. Jest to podłużne zagłębienie w dolnej części klatki piersiowej, ograniczone napiętymi mięśniami, pojawiające się w trakcie wydechu. Normalnie wydech jest aktem biernym i nie wymaga żadnej pracy ze strony organizmu. Kiedy jednak pęcherzyki płucne w wyniku rozedmy połączą się ze sobą, występuje trudność w „opróżnieniu” ich z powietrza. Zwierzę musi wtedy siłą mięśni wypchnąć je na zewnątrz. Wraz z rozwojem schorzenia jest mu tego coraz trudniej dokonać. Mięśnie ulegają przerostowi i formuje się wspomniana rynienka wydechowa. U koni z rozedmą ponadto możemy wysłuchać nad klatką piersiową świsty. Powoduje je „błąkające się” po kawernach rozedmowych powietrze.
W leczeniu kluczową rolę odgrywa zmiana warunków środowiskowych polegająca na eliminacji alergenów z otoczenia. Dopóki nie dojdzie do nieodwracalnych zmian rozejmowych, toczący się w układzie oddechowym proces chorobowy możemy spowolnić, zatrzymać, a nawet cofnąć. Z tego powodu, jeśli tylko zostaną zauważone niepokojące objawy takie jak powtarzający się kaszel i wypływ z nosa, należy jak najszybciej zadbać o stworzenie koniowi optymalnych warunków. Poza tym, w imię zasady, że lepiej zapobiegać niż leczyć, należy dążyć i w przypadku koni zupełnie zdrowych do ograniczenia zapylenia w stajni, gdyż może ono spowodować wystąpienie RAO.
Ideałem jest, jeśli koń z RAO cały czas spędza pasąc się na świeżym powietrzu. Zimą jest to jednak niewykonalne. Wtedy najlepszym rozwiązaniem jest boks angielski oddzielony od innych w taki sposób, aby nie przechodziły doń zanieczyszczenia z powietrzem z pozostałych części stajni. Wtedy można stworzyć w nim względnie bezpyłowe warunki. Jeżeli jednak właściciel z różnych względów nie może sobie pozwolić na boks angielski, a w stajni ma więcej niż jednego konia, staje przed nim spory problem, ponieważ zabiegi te musi zastosować u wszystkich koni. Nawet jeśli tylko jeden ma problemy z układem oddechowym. Warto również zwrócić uwagę na to, co znajduje się nad stajnią. Jeżeli strop jest drewniany, spomiędzy desek będzie spadał na konie kurz ze składowanego na nim siana albo słomy.
W każdym przypadku stosowanie niegdyś tak zwanej głębokiej ściółki stanowi poważny błąd. Przede wszystkim z uwagi na fakt ciągłej emisji z obornika gazów powstałych w wyniku rozkładu moczu i kału końskiego. Najgorszym z nich jest amoniak, który ma bardzo drażniące działanie na błonę śluzową dróg oddechowych. Ponadto gruba ściółka jest siedliskiem bakterii. O ile człowiekowi spacerującemu stajennym korytarzem czy wchodzącemu do boksu, aby założyć koniowi kantar i go wyprowadzić, owy obornikowy „zapach” nie przeszkadza, to w przypadku konia, który w boksie spędza znacznie więcej czasu, sprawa wygląda już inaczej. Tym bardziej, że kładzie się on na ściółce, kiedy odpoczywa i nawet warstwa czystej słomy na wierzchu nie jest w stanie zamaskować tego, co kryje się pod spodem – tuż pod nozdrzami konia. Z tego powodu boksy należy bezwzględnie czyścić codziennie z odchodów i zabrudzonej ściółki. Jest to, obok zmniejszenia zapylenia, kluczowe zadanie dla tych, którzy chcą zachować drogi oddechowe swoich koni w zdrowiu.
Mówiąc o ściółce należy także poruszyć temat słomy. Ten powszechnie stosowany materiał stanowi niestety, obok siana, jedno z dwóch podstawowych źródeł alergenów w stajni. U koni z RAO najlepszym rozwiązaniem jest rezygnacja ze ściółki w ogóle i zastosowanie na podłodze łatwej do utrzymania w czystości gumowej maty. Z materiałów ściółkowych najlepsze pod względem antyalergicznym wydają się odpylone trociny. Zdarza się jednak tak, że z różnych powodów dana stajnia skazana jest jednak na słomę. W takim przypadku najważniejszą rzeczą jest jej jakość. Jakikolwiek zapach stęchlizny, zgnilizny czy co najgorsze – pleśni absolutnie eliminuje taką słomę z użycia. Powinna być ona złocista, o grubych i błyszczących łodygach. Lekkie prasowanie (wiązanie w kostki czy bale) pozwala słomie skutecznie odparować w trakcie składowania, dzięki temu nie rozwijają się w niej grzyby i bakterie. Słoma o kruchych łodygach absolutnie nie nadaje się na ściółkę, gdyż to zwiększa jej zapylenie. Jeżeli w kostce czy balu znajdujemy „plastry” zbitej słomy, to znaczy, że nie nadaje się ona do użycia, bo jest wysoce prawdopodobne, że rozwijają się w niej pleśnie. Sprawą kluczową jest czas sprzątania boksów i ścielenia. Czynności te muszą się odbywać pod nieobecność koni w stajni. Co więcej, powinny one zostać ukończone na co najmniej godzinę przed powrotem jej mieszkańców. Dzięki temu stajnia wywietrzeje ze szkodliwych wyziewów, a kurz, którego najwięcej jest przy ścieleniu, zdąży w dużym stopniu opaść.
Stajnię należy regularnie zamiatać, ale również zawsze w czasie, kiedy koni nie ma w środku i na co najmniej godzinę przed ich powrotem. Warto przed zamiataniem skropić podłogę wodą, na przykład za pomocą węża, dzięki czemu kurz nie będzie miał takiej tendencji do wzbijania się w górę. Jest to również bardzo ważne z punktu widzenia osób zamiatających, które pracując w zapylonej stajni również narażone są na choroby układu oddechowego.
Koniecznie należy wprowadzić zwyczaj czyszczenia koni zawsze na zewnątrz stajni. Wykonywanie tej czynności w środku niepotrzebnie naraża je na dodatkowe zakurzenie i podrażnienie dróg oddechowych.
Należy pamiętać o regularnym wietrzeniu stajni. Konie nie potrzebują cieplarnianych warunków, wręcz przeciwnie – lepiej, jeśli na mróz nie wychodzą z rozgrzanej stajni. Zawsze można założyć derkę, jeśli obawiamy się, że w stajni jest zbyt chłodno, zamiast zamykać drzwi i okna, uszczelniając przy okazji wszelkie otwory – potencjalne wloty dla mrozu. Wietrząc stajnię warto zwrócić uwagę, czy nie nawiewa do stajni powietrza z zewnątrz z okolic, gdzie składowany jest obornik. Jest pewien szczególny wróg koni, na którego musimy zawsze zwracać baczną uwagę. Przeciąg, bo o nim mowa, jest bardzo szkodliwy. Nie tylko powoduje duży dyskomfort i niepokój, ale może skończyć się przeziębieniem lub kolką. Tym bardziej, że konie z RAO są dużo wrażliwsze na wszelkie infekcje dróg oddechowych. Z tego powodu należy również zwracać szczególną uwagę na szczepienia przeciwko grypie. Takie konie nie tylko łatwiej na grypę i stany grypopodobne zapadają, ale także przechodzić mogą je ciężej od innych.
Wyprowadzając na wybieg konie z zaawansowaną formą RAO, u których rozwinęła się już rozedma płuc i w związku z tym cierpią na dużego stopnia duszności, należy zwrócić uwagę na stosunki panujące w grupie koni. Dolegliwości mogą się zaostrzać w sytuacjach gonitw, szczególnie wtedy, kiedy chory koń jest goniony przez innego. Takie epizody kończą się zwykle napadami wysokiego stopnia duszności. W związku z tym koń z zaawansowaną postacią RAO powinien mieć zapewniony pobyt na świeżym powietrzu w spokojnym towarzystwie. Warto również zwrócić uwagę na podłoże wybiegu, z którego nie powinno się kurzyć. W sąsiedztwie nie może być składu siana ani pryzmy obornika.
Kolejną istotną kwestią jest karmienie. Ideał stanowi pastwisko, spełnia bowiem trzy podstawowe warunki: trawa jest wilgotna i niezapylona, nie ma na niej pleśni i spożywana jest na świeżym powietrzu. I choć jesienno-zimową porą ideał ten jest nieosiągalny, to należy do niego dążyć. Dobrym rozwiązaniem jest objętościowa pasza wilgotna, jaką jest kiszonka lub sianokiszonka. Niestety nie każda stajnia ma do niej dostęp, tym bardziej, że niełatwo jest spotkać tę o wysokiej jakości. Wewnątrz zakiszonego bala panują doskonałe warunki dla rozwoju różnych drobnoustrojów. Dlatego dokonując zakupu tego rodzaju paszy należy bacznie zbadać jej jakość. W dalszym ciągu główną paszą objętościową poza okresem pastwiskowym pozostaje więc siano. Pochodzić powinno ono z młodych traw. Kiedy trawa „pójdzie w kłos”, do siana trafiają w dużej ilości nasiona i resztki kwiatostanów, przez co zapylenie siana znacząco wzrasta. Oprócz tego, im później zebrane siano, tym mniejsza jest jego wartość odżywcza. Siano przed sprasowaniem musi być świetnie wysuszone, a samo prasowanie mało ścisłe. Podobnie jak w przypadku wspomnianej wcześniej słomy, siano powinno móc „oddychać” w trakcie składowania. Tym bardziej, że jest ono dużo wrażliwszą na wilgoć paszą od słomy. Wskazane, aby prasując siano w bale zrezygnować z tych największych, w których siano jest siłą rzeczy mocniej ściśnięte. Po rozcięciu sznurków kostki czy bala siano powinno się luźno rozsypać. Jeśli trzeba je rozdzielać ręcznie, sugeruje to rozwój pleśni i z takiego siana należy zrezygnować. Na kilka godzin przed podaniem siano z kostki lub bala powinno zostać rozwinięte i roztrzepane widłami z dala od koni. Dzięki temu przewietrzy się nieco i pozbędzie części kurzu. Warto stosować tę zasadę nie tylko w stajniach, w których znajdują się konie z problemami oddechowymi. Siano takie jest zdrowsze i chętniej spożywane przez zwierzęta. Jeżeli jednak w stajni są konie z problemami oddechowymi, siano należy jeszcze przed podaniem zmoczyć. Około godziny powinno ono poleżeć w wodzie. Dłuższe moczenie pozbawia je witamin i znacznie obniża smakowitość. Wygodnym sposobem jest używanie do tego celu specjalnej siatki na siano. Lepiej jednak wyjmować z niej paszę przed podaniem. Koń powinien bowiem jeść z ziemi, tak jak dzieje się to w naturze. W ten sposób zalegająca w drogach oddechowych wydzielina ma szansę wydostać się na zewnątrz na zasadzie grawitacji. Ponadto zadawanie siana na wysokości powoduje nienaturalne ruchy głową i szyją przy pobieraniu pokarmu, co może powodować u konia dyskomfort. Wszelkie zanieczyszczenia z siana spadają poza tym wprost na jego głowę przy wyszarpywaniu kęsa spomiędzy oczek. A żeby z siatki na siano korzystać, trzeba ją powiesić na tyle wysoko, żeby koń nie wsadził doń nogi, tak więc koło się zamyka i lepiej z tego wynalazku zrezygnować i stosować go jedynie w trakcie transportu koniowozem, pamiętając o wcześniejszym zmoczeniu siana. Najlepiej, jeśli koń spożywa siano poza stajnią.
Kolejnym ważnym punktem codziennej opieki jest zadawanie paszy treściwej, która również powinna być wilgotna. Osobiście radzę stronić od granulatów i stosować paszę naturalną w postaci zboża. W razie potrzeby zawsze można dosypać do niego mieszankę mineralno-witaminową. Im bliżej natury, tym lepiej. Zboże nie może być jednak zapylone. Przed podaniem powinno być przesiane przez sito i namoczone.
Można próbować wzmocnić odporność na infekcję chorego na RAO konia poprzez dodawanie do paszy kilku ząbków obranego z łupy i przeciśniętego przez praskę czosnku. Choć dla większości koni poprawia on smakowitość paszy, to niektóre nie chcą spożywać zboża z jego dodatkiem. Nie należy jednak stosować zbyt dużych dawek czosnku, ponieważ działa on jak silny antybiotyk i wyjaławia przewód pokarmowy. Jest on świetnym i naturalnym środkiem, ale stosujmy go z umiarem, dodając raczej po kilka ząbków aniżeli główek. Można również podawać koniowi w stanach obniżenia odporności witaminę C z rutyną w postaci tabletek dostępnych w aptece bez recepty, stosowanych powszechnie u ludzi. Podaje się je wraz z paszą treściwą w ilości 10 tabletek na konia o wadze około 500 kilogramów dwa razy dziennie przez tydzień.
Konie z problemami z układem pokarmowym
W opiece nad tą grupą koni najważniejszą rolę odgrywa jakość paszy i częstotliwość jej podawania. Coraz częściej spotyka się w stajniach chorobę wrzodową żołądka. Jest to wynik skarmiania wysoce przetworzonej i skoncentrowanej paszy, jaką są granulaty i zbyt małej ilości pasz objętościowych w diecie konia. Dodatkowym, nie mniej ważnym czynnikiem są duże odstępy pomiędzy karmieniami. Skoncentrowane pasze powodują zwiększone wydzielanie soku żołądkowego, który oddziałuje na ścianę niewypełnionego przewodu pokarmowego, uszkadzając ją i powodując w konsekwencji owrzodzenia. W naturze konie spożywają małymi porcjami trawę, dzięki czemu ich przewód pokarmowy jest stale wypełniony i sok żołądkowy jest „zajęty” jej trawieniem, a nie uszkadzaniem ściany żołądka. Stres związany z codziennymi treningami i wyjazdami na zawody również stanowi dodatkowy bodziec do wzmożonej produkcji soku żołądkowego. Z tego powodu należy podawać duże ilości pasz objętościowych małymi porcjami. Dobrze, aby koń miał zawsze w zanadrzu coś do chrupania. Powinien posiadać możliwość przegryzienia dobrej jakości słomy w przerwach pomiędzy sianem. Konie chętnie spożywają słomę pszenną, wiele koni przedkłada ją nawet nad słomę owsianą. Pasza ta doskonale wypełnia przewód pokarmowy i jednocześnie wspomaga pasaż treści jelitowej zapobiegając zaparciom.
W karmieniu koni z problemami trawiennymi powinno przykładać się szczególną wagę do jakości paszy. Siano nie może być ani za grube, ani za cienkie. Zarówno jedno, jak i drugie ma tendencje do zbijania się w większe masy i zatykania jelit powodując zatwardzenia i morzyska. Siano nie może pochodzić z łąk, na których są kretowiny, gdyż ziemia dostaje się później do kostki lub bala i może powodować groźne dla życia zapiaszczenie jelit. Podobnie jak w przypadku koni z problemami oddechowymi dobrze jest na kilka godzin przed podaniem rozrzucić widłami sprasowane siano. Warto też zrezygnować ze skoncentrowanych pasz na rzecz zboża. Najszerzej stosowanym i najbezpieczniejszym w skarmianiu pozostaje nadal owies. Dobrze jest go przesiać przez sito i namoczyć na kilka godzin. Dzięki temu pozbywamy się dużej ilości zanieczyszczeń najpierw w trakcie przesiewania, a później moczenia.
Korzyści z podawania moczonego owsa:
- usunięcie dużej części zanieczyszczeń,
- podawanie niezapylonego zboża,
- zboże zwiększa swoją objętość w trakcie moczenia o około połowę, dzięki temu nie pęcznieje już w żołądku konia, co zmniejsza ryzyko wystąpienia morzyska,
- łupina nasienia mięknie, przez co koniowi jest łatwiej ją rozgryźć,
- zminimalizowane zostaje ryzyko wpadnięcia pojedynczych ziaren zboża do dróg oddechowych w trakcie wdechu, kiedy koń trzyma głowę w wiadrze lub żłobie,
- większa smakowitość.
Warto dodawać do owsa olej roślinny w ilości jednego do dwóch kubków dziennie. Ułatwia on przechodzenie treści przez przewód pokarmowy. Stanowi również źródło energii, co pozwala zmniejszyć dawkę paszy treściwej, która obciąża przewód pokarmowy. Przy okazji polepsza on wygląd sierści. Dobry wpływ na przewód pokarmowy ma podawanie koniom siemienia lnianego. Zawiera ono wysokowartościowe białka oraz tłuszcze. Po rozgotowaniu lub zalaniu wrzątkiem wydziela znaczne ilości śluzu, który świetnie pokrywa błonę śluzową przewodu pokarmowego, zapobiegając uszkodzeniom przez sok żołądkowy i zwiększając poślizg dla treści jelitowej. Można stosować go w formie naturalnej (ziarno) lub sproszkowanej. Ziarna należy uprzednio rozgotować, proszek wystarczy zalać wrzątkiem. Pierwsza opcja jest jednak zdecydowanie tańsza. Powstałą śluzową zawiesinę można połączyć z owsem. Konie z reguły spożywają siemię lniane ze smakiem. Nawet w większych ilościach nie wywołuje ono skutków ubocznych. Można podawać również koniom mesz, jeden do dwóch razy na tydzień, najlepiej na noc. Osłania przewód pokarmowy i reguluje jego pracę, wzmacnia organizm w stanach wyczerpania chorobą przyspieszając powrót do zdrowia. Służy też klaczom karmiącym (zwiększa mleczność) i źrebiętom.
Przepis na mesz dla jednego dorosłego konia (J. Zwoliński): składniki: 2 kg owsa, garść siemienia lnianego, 2 kg otrąb pszennych.
Owies i siemię lniane gotować w niewielkiej ilości wody. Gdy ziarna napęcznieją i zaczną pękać, dosypać otręby pszenne i zdjąć naczynie z ognia. Po dokładnym wymieszaniu mesz ostudzić i ciepły zadać koniowi. Zimny jest niechętnie zjadany z powodu skrzepłego śluzu i tłuszczu.
Konie z przewlekłym ochwatem i problemami ze stawami
Zwierzęta należące do tej grupy muszą mieć zapewniony regularny ruch na miękkim podłożu. Stymuluje on krążenie w obrębie puszki kopytowej wpływając w ten sposób na wzrost nowego rogu i odbudowę struktur wewnętrznych kopyta (blaszek tworzywa). Poruszanie się jednak konia z przewlekłym ochwatem po twardym podłożu skutkuje często podbiciem i znacznym nasileniem kulawizny. Z tego powodu należy zawczasu zadbać o odpowiednie podłoże na wybiegu na wypadek mrozów bez pokrywy śnieżnej, kiedy ziemia jest bardzo twarda. W tym celu warto zostawić dla takiego konia kawałek trawiastego wybiegu, który nawet w okresie tęgich mrozów będzie miał wystarczająco miękkie podłoże. To samo rozwiązanie jest również korzystne dla koni z chorymi stawami, u których twarde podłoże powoduje zaostrzenie dolegliwości ortopedycznych przez brak potrzebnej amortyzacji wstrząsów od strony ziemi. Przed nadejściem mrozów należy również wyrównać wszystkie kałuże, aby nie zmieniły się później w przystajenne lodowiska.
W stajni ta grupa koni też potrzebuje wystarczająco miękkiego podłoża. Można je zapewnić stosując większą ilość ściółki. Pod warstwę słomy dobrze dodatkowo wścielić trociny.
Konie w wieku podeszłym
Głównym problemem u koni w starszym wieku jest mniejsza zdolność przyswajania składników odżywczych z paszy. Przede wszystkim odpowiedzialne są za to problemy z uzębieniem. Niestety w okresie jesieni i zimy konie te nie mają możliwości spożywania trawy, która jest dla nich najlepszym pożywieniem. W związku z tym często to one przypłacają ten trudny czas utratą wagi.
Należy regularnie kontrolować stan uzębienia, a także podawać paszę łatwą do przeżucia, nawet jeśli takie problemy nie występują. Niedokładnie przeżuty pokarm nie zostanie prawidłowo strawiony i może być przyczyną występowania morzysk. Z uwagi na słabsze wchłanianie związków odżywczych z pokarmu powinien być on bogaty w białko i tłuszcze, podobnie jak u koni w okresie wzrostu. Warto i u tej grupy koni dodawać do paszy treściwej olej roślinny. Starszy koń powinien mieć zapewniony stały dostęp do siana, aby mógł je powoli przeżuwać. Siano musi być dobrej jakości, nie może pochodzić ze starej trawy, której łodygi są zdrewniałe i przez to twarde. Dobrze jest namoczyć siano na około godzinę przed podaniem, dzięki czemu będzie bardziej miękkie i łatwiejsze do pogryzienia. Wraz z wiekiem wzrasta ryzyko zapiaszczenia jelit. Dlatego warto dołożyć wszelkich starań, aby ani z sianem, ani ze zbożem nie dostawały się do przewodu pokarmowego kolejne porcje ziemi i piachu. Należy ponadto możliwie zminimalizować zapylenie, ponieważ konie starsze mają skłonności do rozwoju opisywanego powyżej RAO. Moczyć należy również przed podaniem owies, dzięki czemu łupina ziarna zmięknie. W niektórych przypadkach warto rozważyć stosowanie owsa gniecionego, kiedy występują już u konia problemy z uzębieniem, traci wagę, a w odchodach widać całe ziarna zboża.
Należy pamiętać o tym, że konie starsze, u których mimo starań nie udaje się utrzymać prawidłowej masy ciała, są dużo wrażliwsze na niską temperaturę. Nie powinny być wystawiane na działanie niesprzyjających warunków atmosferycznych, w szczególności na wiatr i deszcz, w mroźne dni powinny mieć natomiast zakładaną derkę i stały dostęp do siana na wybiegu. Spożywanie pokarmu przeciwdziała utracie ciepła przez organizm. Należy jednak pamiętać, że konie starsze często nie mają sił ani chęci, żeby z młodszymi i sprawniejszymi kolegami rywalizować o paszę. Dlatego trzeba im zapewnić osobny wybieg albo stosowne towarzystwo.
Nie wolno również pójść zanadto w drugą stronę, czyli dopuścić do wystąpienia otyłości. Duża waga niepotrzebnie obciąża układ motoryczny. Dotyczy to szczególnie stawów, które u koni starszych są dużo wrażliwsze. Konie otyłe znajdują się także w grupie ryzyka zachorowania na ochwat.
Konie łykawe
W okresie jesieni i zimy, kiedy brak jest dostępu do pastwiska, mogą nasilić się dolegliwości związane z łykawością, a wraz z nimi skłonności do częstszego występowania morzysk. Konie te powinny przebywać jak najwięcej na świeżym powietrzu z zapewnionym możliwie stałym dostępem do paszy objętościowej. Pasza powinna być zadawana z dala od elementów wybiegu, na których konie te mogłyby oprzeć zęby, jeśli łykają z podparciem. Wtedy bowiem, w trakcie przełykania kęsa pokarmu, powietrze może dostać się do żołądka i spowodować wzdęcie i w konsekwencji morzysko.
Wspólna droga przez przewlekłą chorobę konia, choć trudna i często o smutnym zakończeniu, pozwala nadać głębszego wymiaru relacji konia i człowieka. Weryfikuje prawdziwość górnolotnych stwierdzeń zapalonych miłośników jeździectwa. Bo jeździectwo jest przeróżne w swych odsłonach i najwyższym jego stopniem są nie medale przywożone z zawodów, ale prawdziwa przyjaźń konia i człowieka, której jednym z przejawów jest opieka w chorobie.
Artykuł ukazał się w Świat Koni 12/2013